Wydarzenia śr., 19/09/2012 - 18:30

Lady Gaga: kocham Amsterdam. A na koncercie... Wilders!

- Jestem wam bardzo wdzięczna, że w tych trudnych czasach znaleźliście dla mnie czas i pieniądze – powiedziała holenderskim fanom Lady Gaga w trakcie jednego z dwóch koncertów w stolicy. W niedzielę gościł w Amsterdamie Roger Federer, poniedziałek i wtorek były już dniami Lady Gagi.

W ramach trasy koncertowej Lady Gaga dała w Amsterdamie dwa koncerty. Pierwszy w poniedziałek 17 września, drugi we wtorek (wtedy na koncert przyszedł także... Wilders! Ale o tym później). Oba w niedawno otwartej wielkiej sali koncertowej Ziggo Dome, niedaleko stadionu Ajaxu.

Kiedy Lady Gaga bawiła amsterdamską publiczność, Ajax walczył zresztą w Lidze Mistrzów w Dortmundzie z Borussią (gdzie przegrał po golu w końcówce strzelonym przez naszego Roberta Lewandowskiego). A w najważniejszym teatrze w stolicy, Stadsschouwburg Amsterdam, publiczność oglądała spektakl słynnego polskiego reżysera, Krzysztofa Warlikowskiego (http://mojaholandia.nl/artykul/polska-ekipa-na-deskach-amsterdamskiego-teatru-opowiesci-afrykanskie-wedlug-szekspira). 

Słowem, w Amsterdamie zawsze coś się dzieje. (A jeśli się uprzeć, zawsze znajdzie się tak zwany „polski akcent”.)
Nie dziwi więc, że Lady Gaga uważa Amsterdam za jedno ze swych ulubionych miast.

– Kocham Amsterdam – krzyczała w trakcie koncertu w kierunku publiczności. Okrzyki takie traktować trzeba z przymrużeniem oka: gwiazdy pop zawsze krzyczą, że kochają to, czy inne miasto, a publiczność, przed którą aktualnie stoją, najczęściej jest „najlepsza”. Zapewne w Berlinie Lady Gaga deklaruje swoją miłość do Berlina, a w Barcelonie – do Barcelony.

Ale w przypadku Amsterdamu jest coś na rzeczy. W trakcie europejskiej trasy koncertowej gwiazda pojawiła się w holenderskiej stolicy już na kilka tygodni przed koncertami. I to nie z powodu występów, ale... dla zabawy. Jeżdżąca po całej Europie gwiazda chciała sobie odpocząć z przyjaciółmi i na weekendowy wypad wybrała Amsterdam. Co uwiecznili uliczni paparazzi: http://www.at5.nl/gespot/86107/filmpje-lady-gaga-in-love-in-amsterdam#

Może na początku września natknąłeś się na Lady Gagę, sam o tym nie wiedząc? (Jak widać gwiazda lubi nie tylko tańczyć, ale i chodzić. Dużo chodzić. Bardzo dużo chodzić. Aż ma się wrażenie, że w dni wolne chodzi od świtu do zmroku. Po Amsterdamie oczywiście):

 

W trakcie ostatniego koncertu gwiazda wyznała jednak i coś innego. – Stany Zjednoczone powinny bardziej przypominać Holandię – powiedziała. To już nie przelewki, to już nie powiedzenie, że „Holandia jest fantastyczna” lub „Amsterdam jest wspaniały”. Po takiej wypowiedzi trudno będzie jej w Stanach powiedzieć, że „Holandia powinna bardziej przypominać USA”... Czyżby amerykańska gwiazda wolała Amsterdam od swojego rodzinnego Nowego Jorku?

Słowa Lady Gagi to kolejny dowód: malutki Amsterdam ma w sobie urok i czar, który czyni z niego prawdziwą konkurencję dla światowych metropolii takich jak Nowy Jork, Londyn czy Szanghaj. Przynajmniej wizerunkową konkurencję. Roger Federer, o którym pisaliśmy wcześniej, również przyznał, że lubi grać przed holenderskimi fanami.  

Z kolei wśród holenderskich fanów Lady Gagi znalazł się również... Geert Wilders. Tak, ten Wilders [LINK DO TEKSTÓW O WILDERSIE]. Mimo, że wtorek był ważnym dniem w holenderskim kalendarzu politycznym – w Hadze uroczyście zaprezentowano budżet, rozpoczęto nowy sezon parlamentarny, a do parlamentarzystów tradycyjną mowę wygłosiła królowa (odczytująca tekst napisany przez premiera) – antyislamski populista przyznał, że „najważniejszą częścią mojego dnia będzie wieczorny koncert Lady Gagi, na który się wybieram”.

A po koncercie dodał, że najbardziej podobał mu się numer „Alejandro”. Może Wilders, po bolesnej porażce wyborczej, powoli myśli o emeryturze politycznej? I bardziej skupia się na rozrywce w Amsterdamie niż na haskiej walce politycznej?

Nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby Wilders rzucił politykę i stał się pełnoetatowym fanem Lady Gagi...