Wydarzenia wt., 15/11/2011 - 15:06

Paris Hilton kocha holenderskiego fryzjera, Polskę, Katowice i właściwie wszystko inne też

W myśl starego ludowego przysłowia: Jak nie wiesz kogo zaprosić, to zaproś Paris Hilton, otwarcie pierwszego za granicami Holandii Hair Spa słynnego niderlandzkiego fryzjera/stylisty/biznesmena Roba Peetooma zaszczyciła sama… o tak… Paris Hilton!

Wyspa Bali znalazła się dzięki niej w jednym szeregu z takimi turystycznymi perełkami jak Katowice – wciąż otrząsające się z wielkiego kulturalnego, duchowego i intelektualnego przeżycia, jakim było otwarcie przez Paris olbrzymiego Silesia City Center w październiku tego roku.

Rob Peetoom uchodzi w Holandii za prawdziwego człowieka sukcesu. Bycie fryzjerem i jednocześnie człowiekiem sukcesu nie zdarza się ekstremalnie często, więc tym większy należy mu się szacunek. W 1969 roku otworzył on swój pierwszy salon fryzjerski w holenderskim Santpoort-Zuid. Z latami oddziałów przybywało i w 2011 było ich już trzynaście.

Ponieważ Peetoom zawsze był fryzjerem z wizją sięgającą dalej niż grzywka swego klienta, szybko zajął się też make-upem, stylingiem i urodą w najszerszym tego słowa znaczeniu. Po drodze założył też własną akademię dla stylistów (Rob Peetoom Academy) oraz fundację pomagającym biednym dzieciom z krajów rozwijających się w znalezieniu lepszej przyszłości poprzez… stanie się fryzjerem (Peetoom Fundation). Kto jak kto, ale Peetoom wie świetnie, że zostanie fryzjerem to klucz do sukcesu. I rozwiązania problemów trzeciego świata.



Pędzący od sukcesu do sukcesu Peetoom postanowił w końcu wyruszyć z ekspansją poza granice Holandii. Padło na Bali. Otwarcie pierwszego zagranicznego oddziału sieci Roba Peetooma musiało odbyć się z pompą. Dlatego uroczystość w Hair Spa (tak nazywa się przybytek na Bali) uświetnić musiał ktoś specjalny. Ktoś niezwykły. Ktoś zaskakujący. Ponieważ nikogo takiego najwyraźniej nie udało się znaleźć, postawiono ostatecznie na Paris Hilton.
Impreza musiała się udać, gdyż po wizycie na Bali w świat poszedł entuzjastyczny tweet Hilton. Paris kocha zakład fryzjerski, przepraszam, „salon spa” Peetooma! Oto treść:  “I just got our hair & make up done at @RobPeetoomBali. Such a beautiful spa with amazing stylists. Love it. :)”. Wagę tej wypowiedzi – bądź co bądź mówimy tu o najgłębszym ludzkim uczuciu – porównać można tylko ze słynnym słowami Paris w trakcie wizyty w Katowicach. Słowami, które przeszły już do historii naszego narodu, frazie którą każdy Polak obudzony w nocy wyrecytuje z równą łatwością jak „Litwo ojczyzno moja…”, „Ojcze nasz…” czy „Pomocy, Niemcy mnie biją!..”; słowami Paris Hilton z Silesia City Center: „Cieszę się, że tu jestem, kocham Polskę. Przepraszam za spóźnienie, ale zgubiono mój bagaż, w którym miałam wszystkie swoje buty”.

Na podstawie tej wielowarstwowej wypowiedzi można zaryzykować stwierdzenie, że miłość Paris Hilton do Polski jest równie wielka, co miłość Paris Hilton do jej fioletowych butów – choć być może przemawia tu przeze mnie typowa polska próżność i zachłanność. Cieszmy się z tego co mamy, Paris Hilton kocha Polskę i tyle. Kocha ją podobnie jak stylistów z Bali i siedemdziesiąt tysięcy innych ludzi, narodów, produktów, fryzjerów, sponsorów, wydarzeń, centrów handlowych i innych bytów, które kiedykolwiek zetknęły się z Hilton i jej bezgraniczną gotowością do miłości.
 
Wracając do fryzjera. Nie było to pierwsze spotkanie Peetooma z Hilton. Fryzjer i gwiazda widzieli się już w 2009 roku. Wtedy celebrytka przyjechała specjalnie do Amsterdamu, by w kinie Tuschinsky wziąć udział w gali, uświetniającej czterdziestolecie działalności zawodowej Peetbooma. W wywiadzie z BeautyJournaal.nl, którego Peetoom udzielił już po tym, jak 800 zadowolonych (widziałem Paris Hilton!) gości wróciło do domu, ściska za serce przede wszystkim odpowiedź na pytanie, o czym rozmawiał z Paris. Skoro już ktoś przylatuje z drugiego końca świata do Amsterdamu, skoro już komuś płaci się ciężkie pieniądze za „uświetnienie”, to można sobie przynajmniej pogadać o tym i owym? Tym bardziej, że fryzjer i stylista Peetboom oraz klientka fryzjerów i stylistów Hilton powinni mieć dużo wspólnych tematów?

Otóż nie. Odpowiedź Peetbooma nie była jednak całkowicie rozczarowująca. Dzięki niej dowiadujemy się nie tylko czegoś o Paris, ale i o nas samych, o społeczeństwie początku XXI wieku  – Rozmowa z nią nie była możliwa, skończyło się na luźnych, pustych grzecznościach – tłumaczył Peetoom w 2009 roku– Po prostu niewiele słów z siebie wydobyła. Była tutaj ze swoim nowym chłopakiem. Zwracali uwagę przede wszystkim na samych siebie i siedzieli bez przerwy z komórkami w dłoniach. Wiesz, jak to się odbywa, cała komunikacja jest dzisiaj wirtualna, od chatów po smsy, widzę to także u moich bratanic. Zwyczajna rozmowa na żywo wydaje się dziś staromodna.
Rzeczywiście. Jeśli Paris Hilton nawet z chłopakiem, siedzącym obok niej, porozumiewa się za pomocą smsów, trudno z nią dłużej pogadać o szminkach, pogodzie czy o filozofii. Nawet Peetboomowi. Paris Hilton nie jest od gadania, Paris Hilton jest od zaszczycania. I od miłości.

BONUS:
W trakcie wizyty na Bali Paris Hilton podarowała małpie banana, o czym zainteresowany tym wzruszającym faktem czytelnik przeczyta klikając na poniższy link do oficjalnej strony Paris. Tam też zdjęcie małpy. Z bananem. Ale bez Paris. Zdjęcia Paris na Bali czytelnik oczywiście też tam znajdzie. Choć bez małpy. I bez banana... Mniejsza z tym, oto link:
parishilton.typepad.com/.a/6a0120a76ec06f970b0153930e55b7970b-pi 

 

Kategoria: Wydarzenia Tagi: rozrywka, koncert