wt., 01/07/2014 - 10:53

Polki dają czadu w Amsterdamie

Wywiad z Katarzyną, giatrzystką z zespołu Fallen Idols

Od zeszłego roku jesteś gitarzystka zespołu Fallen Idols, który już zdobył dużą popularność na alternatywnej scenie Amsterdamu. Opowiedz kilka słów o swoim zespole.
 
Zespół Fallen Idols rozwinął się z grupy Postmortem, w której Edgard, obecnie gitarzysta solowy i wokalista, grał na perkusji i śpiewał, ja byłam odpowiedzialna za gitary a Beata za bas. Spotkaliśmy się w ‘The Jam’ 6 czerwca 2013 – i po pierwszej próbie mieliśmy natychmiast trzy gotowe kawałki. Dokładnie pół roku temu spotkaliśmy się w studio w uzupełnionym składzie, jako Fallen Idols, w którym gramy do dziś.

Jest to: Edgard – gitara prowadząca i wokal, Beata – gitara basowa, Stijn – perkusja i ja – gitara rytmiczna.

Nasza muzyka to surowa mieszanka punk rocka z metalem i rock’n’rollem, ale nie przywiązujemy wagi do gatunków. Staramy się łamać skostniale schematy i brzmieć świeżo i oryginalnie.

 

Członkowie zespołu pochodzą z różnych krajów i chyba można powiedzieć, że prezentują różne kultury. Szczerze mówiąc pracuje nam się nadzwyczajnie łatwo, porozumiewamy się bez słów, niemal telepatycznie, natomiast najbliższa memu sercu, oprócz oczywiście polskiej, jest hiszpańska krew. Jest to ta sama mentalność, ekspresja, entuzjazm i autentyczność.

Co do różnorodności, to póki co, zupełnie mnie nic nie denerwuje. Każdy z członków grupy ma swoja indywidualną jakość i swoistą rolę do spełnienia. I tak na przykład Stijn, który jest jedynym Holendrem, a do tego zapalonym sportowcem,  wnosi do zespołu niezbędną dyscyplinę.

Opowiedz nam, jak trafiłaś do Holandii. Co Cię skłoniło do emigracji?

Tak dokładnie to trafiłam, podobnie jak większość rodaków, do załatwionej na miejscu pracy, która skończyła się po dwóch tygodniach (śmiech), tak wiec początki były dość trudne.

Natomiast do emigracji skłoniła mnie atmosfera polityczno – obyczajowa, niestety nadal panująca w Polsce. Zawsze chciałam żyć inaczej, po swojemu i nie odpowiadało mi powszechne mniemanie, ze życie kończy się po trzydziestce.

Tutaj można być wiecznym nastolatkiem. Politycznie i socjalnie jest wszystko znakomicie uregulowane, możesz być bardziej wolnym człowiekiem, o ile w ogóle można mówić o wolności.

Tęsknie za kulturą polską, za muzyką, teatrem, czy książkami, ale oczywiście w dobie internetu nie jest to jakiś duży problem.
 

W czwartek gracie koncert w Maloe Melo. Klub ten jest ukierunkowany głownie muzykę z gatunku rock n roll/ rockabily/ blues. Czego oczekujesz po tym koncercie?
 
Jako zespól nie mamy wygórowanych oczekiwań.  Bardzo odpowiada nam atmosfera panująca w Maloe Melo. Fakt, ze możemy zaistnieć na tej legendarnej już scenie, a do tego napić się piwa, w pełni nas satysfakcjonuje. Tym niemniej będzie nam ogromnie miło, jeśli na nasz występ przybędzie kilka osób. Gwarantujemy, że damy z siebie stuprocentowy ogień.

Bardzo dziękuję za rozmowę.