Sprawy socjalne ndz., 17/05/2015 - 18:50

Sofinummer i BSN. Czym się różnią? Którego potrzebuję?

Sofinummer, numer BSN... Kto przyjeżdża do Holandii i zamierza tu (legalnie) pracować i mieszkać, od razu styka się z tymi tajemniczo brzmiącymi nazwami. Ale do czego służą te numery? Czy są obowiązkowe? Jak je zdobyć? Czym się różnią?

Dla większości Holendrów sofinummer to już przeszłość. Zaś każdy (ok, prawie każdy) zna swój BSN nummer i regularnie go używa. Dlatego zacznijmy od BSN. Kilka najważniejszych faktów:

•    Numer BSN (Burger Service Nummer) to unikalny numer przyznawany każdemu, kto kontaktuje się z holenderską administracją państwową. A zatem każdy, kto jest Holendrem lub zamierza na dłużej w Holandii zabawić, powinien zadbać o taki numer. Czyli jeśli przyjeżdżamy do Holandii, ponieważ chcemy tu dłużej niż cztery miesiące oficjalnie pracować i mieszkać, powinniśmy pomyśleć o wyrobieniu sobie BSN. Nie jest to obowiązkowe (zaraz wyjaśnimy, w jakich sytuacjach), ale uczciwe funkcjonowanie w Holandii bez BSN wydaje się na dłuższą metę mocno skomplikowane. 

•    Każdy, kto oficjalnie zapisuje się w holenderskiej gminie, dostaje BSN. Tym sposobem wiemy już, jak najłatwiej zdobyć BSN: po prostu zapisać się na gminie (inschrijven bij gemeente). Zarejestrowanie się na holenderskiej gminie to żadna filozofia. Jako obywatele UE oprócz ważnych dokumentów tożsamości powinniśmy wykazać się jedynie adresem. Czyli jeśli wynajmujemy gdzieś mieszkanie lub pokój, podajemy swój adres. Trzeba jednak uważać – na przykład wiele osób wynajmujących pokoje w popularnych miastach takich jak Amsterdam czy Utrecht, zastrzega sobie, że co prawda w pokoju tym będziemy mogli sobie mieszkać, ale „zapisanie się na gminie pod tym adresem jest niemożliwe” (inschrijven bij gemeente onmogelijk). Są to najczęściej osoby mające np. mieszkania socjalne przyznane przez gminę i podnajmujące „na lewo” jeden z pokoi. Tak zwane „kombinowanie” nie jest jedynie polską specjalnością...

•    Meldowanie się na gminie to osobna historia, ale wcale nie skomplikowana: mamy adres, dzwonimy do urzędu gminy (lub jeśli nie znamy języka, prosimy o to kogoś, kto zna) i umawiamy się na spotkanie, na które zabieramy wymagane dokumenty. I mamy BSN. Jeśli nie jesteśmy Holendrami (którzy dostają swój BSN niejako automatycznie), znalezienie oficjalnego adresu, pod którym możemy się zameldować, jest właściwie jedynym sposobem uzyskania BSN. Jeśli zdarzyłoby się nam w przyszłość zostać Holendrem/Holenderką, numer ten znajdzie się też w naszym paszporcie czy innych dokumentach tożsamości. Oraz na prawie jazdy. BSN pojawiać się ma w kontaktach obywatel-państwo coraz częściej, także niektóre nie-rządowe organizacje (ale za pozwoleniem oficjalnych władz) mogą korzystać z numerów BSN. Słowem, już wkrótce bez BSN w Holandii jak bez ręki.


•    Powyżej wspomnieliśmy, że zwracanie się o numer BSN nie jest w pewnych sytuacjach konieczne. W jakich? Przede wszystkim, jeśli zamierzamy być w Holandii krócej niż cztery miesiące. Logika jest taka: jeśli ktoś przyjeżdża do Holandii na krócej niż cztery miesiące, nie musi się oficjalnie zapisywać w gminie. A zatem – nie dostaje BSN. Numer ten dotyczy wyłącznie osób, które w Niderlandach zamierzają pozostać na dłużej. Dlatego też wielu pracowników tymczasowych z Polski nie posiada BSN. Jeśli ktoś przyjeżdża do Holandii jedynie na sześć czy osiem tygodni w celach zarobkowych, a później wraca do Polski, nie musi się zapisywać na gminie. Czyli nie ma też obowiązku uzyskania BSN.

I tu pojawia się nasz drugi, nieco już obecnie zapomniany, bohater: sofinummer. Ktoś nie ma numeru BSN, ale oficjalnie pracuje w Holandii, musi zwrócić się o sofinummer. Numer ten ma „węższe” zastosowanie niż BSN – dotyczy on jedynie spraw podatkowych. Jako zatrudnieni w Holandii musimy być „widoczni” dla niderlandzkiego systemu podatkowego i po to właśnie istnieje sofinummer. Numer ten ma dłuższą historię, wcześniej to on był jednym z głównych numerów, jakie każdy Holender powinien mieć pod ręką, ale wraz z pojawieniem się BSN jego znaczenie – przynajmniej dla Holendrów – zmalało. Z prostego powodu: BSN używany jest również w kontaktach z urzędem podatkowym (Belastingdienst). Kto ma BSN, nie musi już wyrabiać sobie sofinummeru, bo BSN ma „szersze” zastosowanie. Mówiąc jeszcze inaczej: BSN to taki sofinummer z wieloma dodatkowymi możliwościami. A że każdy Holender automatycznie dostaje BSN, wyrażenie ‘sofinummer’ pochodzi już prawie z użycia. Bo starczy BSN.

Żeby było zabawniej oba te numery są takie same... W tym sensie, że kiedy kilka lat temu wprowadzono system numerów BSN, ci z posiadaczy sofinummerów, którzy mieli prawo do uzyskania BSN (a zatem osoby z holenderskim obywatelstem lub obcokrajowcy zameldowani w niderlandzkiej gminie) mogli sobie sofinummer bez większych problemów zamienić na BSN. Kombinacja cyfr pozostała taka sama, ale zastosowanie szersze.
Podobnie jest i dziś. Wyobraźmy sobie takie dwie sytuacje.

Sytuacja pierwsza:  Przyjeżdżamy do Holandii na dwa miesiące do pracy. Dwa miesiące to krócej niż cztery miesiące, więc nie mamy obowiązku wyrabiania sobie BSN. Zanim jednak rozpoczniemy swoją pierwszą minutę oficjalnej pracy w Holandii, musimy sobie wyrobić sofinummer (za chwilę informacja jak). Mając już sofinummer, możemy legalnie się zatrudnić i po dwóch miesiącach wracamy do domu (w optymistycznym wariancie z nieco grubszym portfelem). Jeśli nasze wyjazdy zawsze będą krótsze niż cztery miesiące, sytuacja pozostaje bez zmiany. Ale załóżmy, że w pewnym momencie Holandia spodoba się nam na tyle mocno, że zdecydujemy się zamieszkać tu na dłużej. I znajdziemy sobie stały adres. Z możliwością meldunku. Wtedy najlepiej jak najszybciej zgłosić się na gminę, umówić na spotkanie i poprosić o BSN. Kombinacja cyfr pozostanie taka sama, ale sofinummer zostanie zamieniony na BSN. O szerszym niż wyłącznie podatkowym zastosowaniu.

Sytuacja druga: przyjeżdżamy do Holandii po raz pierwszy, ale wiemy na pewno, że pozostaniemy tu na dłużej niż 4 miesiące oraz mamy pewność, że zamieszkamy pod adresem, który podać można na gminie jako nasze oficjalne miejsce pobytu. W takiej sytuacji zamiast najpierw prosić o sofinummer, a następnie o BSN, powinniśmy od razu ubiegać się o BSN. Skoro zamierzamy nie jedynie od czasu do czasu popracować kilka tygodni w Holandii, ale zostać tu na dłużej czy nawet na stałe, zgłośmy się od razu po BSN.

Jeśli jednak nie mamy takiego zamiaru wróćmy do obiecanej powyżej informacji na temat sposobu wyrabiania sofinummeru:

•    Krok pierwszy, zadzwonić pod tzw. Belasting Telefoon (0 800 – 0543, pon-czw. 8.00-20.00; piątek 8.00-17.00) i umówić się na spotkanie w jednym z kilkunastu oddziałów Belastingdienst.

•    Oddziały Belastingdienst znajdują się w: Alkmaar, Almelo, Amsterdamie, Bredzie, Hadze, Doetinchem, Eindhoven, Goes, Groningen, Heerlen, Lejdzie, Leeuwarden, Nijmegen, Rotterdamie, Utrechcie, Zwolle. Możemy sobie wybrać, w którym mieście chcemy to załatwić. W dużych miastach, takich jak Amsterdam, często będziemy mieć problem z umówieniem się na jutro czy pojutrze. Jeśli się nam spieszy, wybrać możemy inną lokalizację, np. Alkmaar, gdzie zapewne będzie więcej wolnych terminów. 

•    Krok drugi: udajemy się do oddziału z paszportem lub dowodem osobistym i wypełniamy krótki formularz. Trzeba w nim podać m.in. swój polski adres, miejsce pobytu w Holandii oraz (nieobowiązkowe) dane swojego przyszłego pracodawcy. Po kilku minutach czekania dostaniemy swój numer. Urząd nie pobiera za to żadnej opłaty.