pt., 23/11/2012 - 08:59

12 milionów euro wyrzucone w błoto

Holenderski rząd wszędzie szuka oszczędności i cięć, ale sam potrafi lekką ręką wydać kilkanaście milionów euro. 12,3 miliona euro – tyle dokładnie kosztowało najpierw wprowadzenie, a zaraz potem wycofanie się z systemu „kar dla wiecznych studentów” (langstudeerdeboete). O co chodzi?

Pierwszy gabinet premiera Rutte, mimo wielu protestów, wprowadził zasadę: każdy student może „bezkarnie” przedłużyć swe studia o maksymalnie rok (czyli np. 3-letni licencjat może trwać 4 lata, a roczny „master” dwa lata). Za każdy kolejny nadprogramowy rok student, oprócz normalnego czesnego (przeważnie ok. 1700-1800 euro rocznie) zapłacić miał dodatkową karę w wysokości 3000 euro rocznie.

Po wrześniowych wyborach powstał drugi rząd premiera Rutte, który zrezygnował z tego pomysłu. Oprócz strasznego zamieszania (system ten obowiązywał już od września), cały ten bajzel kosztował duże pieniądze.

W instytucji odpowiedzialnej za wprowadzenie systemu w życie, DUO, w 2011 roku poświęcono na prace związane z  langstudeerdeboete 7,100 godzin pracy, w 2012 roku – 14,000 godzin pracy, a w 2013 poświęci się jeszcze 2,000 godzin pracy.

A godzina pracy holenderskiego urzędnika kosztuje. W sumie na bezsensowną pracę biurokratów poszło 2,3 miliona euro. Informacje te podała holenderska telewizja NOS.

Pozostałe 10 milionów euro to rządowe dotacje dla uniwersytetów, z których uczelnie miały korzystać w przypadku szczególnych sytuacji. Na przykład jeśli okazałoby się, że „karą” dotknięty zostałby niepełnosprawny student, którego studia przedłużyły się z powodu jego niepełnosprawności – wtedy to uniwersytet mógłby zapłacić karę za takiego studenta.

Nie ma prawnej możliwości, by rząd mógł odzyskać owych 10 milionów euro od uniwersytetów.
Langstudeerdeboete to dobry przykład wprowadzonego na szybko i wbrew opinii publicznej prawa, z którego w końcu i tak się wycofano. Tracąc po drodze kilkanaście milionów euro.


Sz.B.
(22.11)