czw., 01/11/2012 - 07:41

Coffeeshopy jednak nie dla turystów?

Mamy dwie wiadomości dla obcokrajowców, lubiących odwiedzić sobie coffeeshop w Amsterdamie lub w innym holenderskim mieście. Oczywiście jedna wiadomość jest dobra, a druga zła. 

W zaprezentowanym w poniedziałek 29 października 2012  programie nowego holenderskiego rządu znalazły się – oprócz planów dotyczących gospodarki, podatków, służby zdrowia i wszystkiego, co można sobie wyobrazić – także zapisy dotyczące coffeeshopów.

Przypomnijmy: poprzedni holenderski rząd wprowadził w kilku południowych prowincjach tzw. kartę wietpas, „kartę dla odwiedzających coffeeshopy”. Dzięki temu rozwiązaniu coffeeshopy zostały zobowiązane do obsługi jedynie tych klientów, którzy uprzednio się zarejestrowali i wyrobili sobie kartę. Cel był prosty: ograniczyć turystykę coffeeshopową.
O nowych pomysłach, dotyczących polityki narkotykowej w Holandii pisaliśmy w ostatnim czasie wielokrotnie.

http://mojaholandia.nl/artykul/powstanie-spoldzielnia-farmerow-uprawiajacych-marihuane

http://mojaholandia.nl/artykul/zakaza-nam-haszyszu-holandia-schodzi-na-psy

Informowaliśmy także o tym, że system wietpas niezbyt się sprawdził. (1000% wiecej aresztowanych w Roermond !)

Holendrzy nie palili się (swoją drogą dobre słowo w tym kontekście) do wyrabiania sobie kart. Nikt przecież nie chce być oficjalnie zarejestrowany jako „narkoman”, poza tym wiele osób obawiało się, że listy członków cofeeshopowych klubów mogą wpaść w niepowołane ręce. W efekcie wietpas okazało się porażką,  a handel miękkimi narkotykami przeniósł się w południowych prowincjach na ulice.
Oj nie tak miało być, nie tak... – wzdychali zwolennicy wprowadzenia karty wietps.

Według założeń poprzedniego rządu, od 1 stycznia 2013 roku system ten miał zostać wprowadzony na terenie całej Holandii. Nie tylko w południowych prowincjach, ale wszędzie. Wywołało to wściekłość władz niektórych miast, zarabiających miliony na „coffeeshopowej turystyce”. Szczególnie Amsterdam, ze swymi pond 200 coffeeshopami oraz setkami tysięcy zagranicznych turystów rocznie przybywających do tego miasta często właśnie z powodu liberalnego podejścia do kwestii miękkich narkotyków, stał się jednym z największych przeciwników tego pomysłu.

Coffeeshopy jedynie dla Holendrów? Wystarczy urządzić sobie krótką przechadzkę po kilku coffeeshopach w centrum Amsterdamu i przyjrzeć się odwiedzającym, by zdać sobie sprawę, co by to dla miasta oznaczało. Zdecydowana większość klienteli tych przybytków to turyści, którzy w trakcie kiludniowego wypadu do stolicy Holandii z atrakcji pod tytułem „najarać się w prawdziwym coffeeshopie nad kanałem w Amsterdamie” uczynili jeden z głównych punktów programu.

I tutaj przechodzimy do dobrej wiadomości: w zaprezentowanych przez nowy rząd planach napisano czarno na białym: „karta wietpas zostanie zlikwidowana”. Hurra, zagrożenie minęło! Właściciele coffeeshopów odetchnąć mogą z ulgą, turyści nie muszą się obawiać zatrzaskiwania im drzwi przed nosem,  a władze Amsterdamu mogą przyklasnąć planom rządowym!
 

Nic z tych rzeczy. Po zdaniu mówiącym o wycofaniu się z systemu kart wietpas następuje bowiem kolejne zdanie. I tutaj przechodzimy do drugiej wiadomości, tej złej. Oczywiście złej dla tych z obcokrajowców, którzy lubią sobie w Holandii odwiedzić ten czy inny coffeeshop.

Oto to zdanie:
„Ale wstęp do coffeeshopów będzie możliwy jedynie dla osób mieszkających w Holandii, które wylegitymują się dowodem tożsamości lub zezwoleniem na pobyt w Holandii (...)”. Koniec cytatu.

Czyli: wietpas ląduje w koszu, ale idea właściwie pozostaje taka sama: wstęp do coffeeshopów jedynie dla osób mieszkających na stałe w Holandii i potrafiących to udowodnić. Turyści, przyjeżdżający do Amsterdamu czy Rotterdamu na kilka dni czy tygodni, nie będą mogli odwiedzać tych lokali.

- Ten fragment programu zawiera sprzeczności – powiedział dziennikarzowi gazety Volkskrant Michael Veling, właściciel coffeeshopu i rzecznik prasowy organizacji Landelijk Overleg Coffeeshopbonden, zrzeszającej osoby z tej branży – Właściwie mówią oni: likwidujemy kartę wietpas, ale będzie tak, jakby karta wietpas dalej istniała. Króluje tu niejasność i  brak precyzyjnych sformułowań – podsumowuje nowe plany rządu.
I jak się tutaj w tym wszystkim połapać?

Smaczkowi całej sprawie dodaje fakt, że wicepremierem nowego rządu, który będzie ten (i inne) pomysły wdrażać w życie będzie Lodewijk Asscher. Ten sam Lodewijk Asscher, który do chwili stania się wicepremierem był ważnym amsterdamskim radnym. Jako radny w Amsterdamie Asscher był zdecydowanym przeciwnikiem zamykania drzwi coffeeshopów przed obcokrajowcami. Jako wicepremier będzie zaś realizować program, który wstęp do coffeeshopów czyni możliwym jedynie Holendrom? Dosyć schizofreniczna sytuacja.

Jest jednak światełko w tunelu. W nowych rządowych planach znalazł się także przepis, dający dosyć dużą swobodę we wdrażaniu rządowych zaleceń władzom samorządowym. Sformułowane jest to w bardzo niejasny sposób, ale zwolennicy coffeeshopów również i dla turystów właśnie w tych zapisach widzą szansę na to, że nie wszystko jeszcze stracone.
Dlatego cytowany powyżej Michael Veling przewiduje, że również po 1 stycznia 2013 roku nic się nie zmieni i obcokrajowcy oraz turyści nadal będa mogli odwiedzać coffeeshopy.
Chociaż pewności co do tego nie ma. I nie kryje obaw.

- Nie mogę przecież zakazywać wstępu do coffeeshopu na przykład jakiemuś Amerykaninowi, który chce sobie u mnie jedynie wypić kawę? – słowa Velinga cytuje dziennik Volkskrant.

Nowe rządowe plany są zatem lekkim krokiem do przodu (system kart wietps ląduje w koszu na śmieci), ale zagrożenie jeszcze nie minęło. Zapewne dopiero najbliższe tygodnie pokażą, jak niejasne zapisy ogólnej umowy koalicyjnej zostaną przełożone na konkretne działania rządu i konkretne zmiany konkretnych przepisów.

Wypada mieć nadzieję, że chwalony za zdroworozsądkowe podejście do polityki Asscher, dopilnuje by Amsterdam nie stał się ofiarą nowego, rygorystycznego traktowania coffeeshopów. Z drugiej strony pamiętać należy, że Asscher – jeszcze jako radny w Amsterdamie – toczył ostrą wojnę ze zorganizowaną przestępczością i prostytucją w dzielnicy de Wallen, słynącej właśnie z burdeli i coffeeshopów.

O rządowych planach dotyczących coffeeshopów i o tym, czy po 1 stycznia 2013 roku turyści w końcu będą mogli lub nie będą mogli dokonywać zakupów w coffeeshopach, informować będziemy na bieżąco.

 

aktualizacja tematu (2103) pod linkiem - Turyści w Amsterdamie nadal mogą korzystać z coffee shopów