Wydarzenia wt., 17/01/2012 - 19:36

Holenderki pobite przez Polki. Kijami

Każdemu pewnie się to już nieraz zdarzyło. Niedzielny poranek. Sobotnie popołudnie. Piątkowy wieczór. W tramwaju, metrze, w autobusie. Albo jeszcze lepiej: rowerem. Młode, wysokie, blond Holenderki. Z kijem w ręku, z torbą przerzuconą przez plecy.

 

I to nie z byle jakim kijem, ale kijem hokejowym. Tak, hokej na trawie to jeden z najpopularniejszych sportów w Holandii. Szczególnie wśród pań. A w Polsce? Marginalne zainteresowanie. Dlatego od kilku dni Holandia pogrążona jest w smutku porównywalnym z rozpaczą Północnych Koreańczyków po śmierci ich Ukochanego Przywódcy. Holenderki przegrały w hokeja mecz o brązowy medal ME. I to w dodatku z kim przegrały: z Polkami! Boli!

Rozgrywane w niemieckim Lipsku Europejskie Halowe Mistrzostwa Europy w Hokeju w ogóle zakończyły się dla Holandii totalną klęską. Z jakiś niewytłumaczalnych powodów Holendrzy nigdy nie byli potęgą w „normalnym” hokeju, tym na lodzie, ale już w jego trawiastej, letniej wersji zawsze należeli do światowej czołówki. Tłumaczenia typu: a, bo w Holandii nigdy nie ma zimy, są mało trafione. Holendrzy są przecież potęgą w łyżwiarstwie szybkim, więc w zimowych sportach dają sobie radę. Ale jeśli chodzi o hokej: Holendrzy wolą trawę. (Holendrzy w ogóle lubią „trawę”, ale to już temat na inną opowieść).

A tu proszę, klęska pod Lipskiem na całej linii. Turniej w Niemczech był turniejem łączonym, brały w nim udział zarówno reprezentacje męskie, jak i żeńskie. W obu kategoriach Holandia należała do faworytów. Do półfinałów wszystko szło tak, jak powinno. Kiedy medale pojawiły się na wyciągnięcie ręki, wszystko się posypało. Porażki w półfinale, to można by jakoś przełknąć, gdyby nie fakt, Z KIM się przegrało. W obu półfinałach, męskim i żeńskim, pogromcami Pomarańczowych okazali się… Niemcy. Niemki i Niemcy, by być dokładnym. Wiele Polaków i Holendrów różni, ale tę cechę mamy wspólną: to właśnie porażki z Niemcami bolą nas najmocniej. Porażki sportowe oczywiście (choć, po prawdzie, nie tylko sportowe…). Nad Polakami i Holendrami wisi jakieś fatum: gdy już coś mamy wygrać, gdy już jesteśmy faworytami, trafiamy na Niemców i ba, nawet jeśli Niemcy były teoretycznie słabsze, to Niemcy wygrywają. Życie, słowem.

W Lipsku Niemcy mieli jednak wsparcie własnej publiczności. To jedno z wytłumaczeń ich tryumfu i porażek Pomarańczowych. Drugie wytłumaczenie jest jeszcze trafniejsze. Halowy hokej to jednak coś nieco innego niż zwyczajny hokej na trawie i na świeżym powietrzu. W rozgrywkach halowych Niemcy – zarówno wśród pań jak i panów – to od zawsze potęga. Dwie półfinałowe porażki Oranje nie były więc aż tak wielkim zaskoczeniem. Holendrzy ulegli w półfinale Niemcom 3-6, a Holenderki przegrały z Niemkami 1-4. No cóż, życie.

Ale po półfinałowych porażkach można się jeszcze odgryźć. Złota i srebra się już nie zdobędzie, ale wciąż jest szansa na brąz. Wystarczy wygrać mecz o trzecie miejsce. Tutaj rywale byli już w zasięgu Pomarańczowych. Panowie przegrali jednak z Austriakami 3-5 i ostatnia nadzieja była w paniach. W niedzielę 15 stycznia o godzinie 10.00 nadeszła godzina prawdy. Holenderskie Hockeymeiden stanęły naprzeciwko Polek – reprezentantek kraju, w którym hokej – czy to męski czy to żeński, czy to na trawie czy na lodzie, czy to w hali czy na świeżym powietrzu – nie należy do najchętniej uprawianych i oglądanych sportów. Ale i tu lipa. 3-4! Polski strzeliły celnie cztery razy, Holenderki tylko trzy i to panie w biało-czerwonych strojach cieszyć się mogły z brązu. A cała holenderska wyprawa na Mistrzostwa Europy w Lipsku okazała się wielkim rozczarowaniem: dwa czwarte miejsca. Dwa czwarte, znienawidzone przez sportowców miejsca. Tuż za podium. Bez medali. Z poczuciem: sukces był tuż, tuż, na wyciągnięcie ręki. Ale się nie udało.

 


W finałach zwyciężyli oczywiście gospodarze. Niemcy wybili halowy hokej z głów Czechów, gromiąc ich 4-0. Na lodzie byłoby pewnie odwrotnie, więc Czesi jeszcze zdążą się zemścić. Z kolei wśród pań Niemki po długich męczarniach i rzutach karnych zwyciężyły w końcu z Białorusinkami. Niemcy dwa razy złoto, Holandia dwa razy czwarte miejsce, Polska (a właściwie Polki, panowie nie zakwalifikowali się w ogóle do imprezy) raz brąz.

Ale tak naprawdę to Polki są najlepsze w Europie. Jedynie reprezentacji naszych pań udało się w całym turnieju pokonać Niemki. Było to co prawda w meczu grupowym, kiedy już obie reprezentacje miały zapewniony awans, ale co tam. Skoro Polki zwyciężyły z przyszłymi mistrzyniami, to kto tu jest tak naprawdę najlepszy?

Czyżby te wszystkie blond panie z kijami hokejowymi, na które natknąć się można każdego weekendu w Holandii, to wcale nie niderlandzkie Hockeymeiden, ale polskie imigrantki, śmigające po tygodniu ciężkiej pracy po holenderskich boiskach hokejowych, po to tylko by później lepiej wypaść na halowych ME niż Holenderki?