"Polacy, kradniecie nasze miejsca parkingowe!"
Afera w miasteczku Rijswijk, graniczącym z Hagą.
Polacy, Rumuni i Bułgarzy podkradają nasze miejsca parkingowe, krzyczą lokalni politycy z partii BVR. Bzdura, odpowiadają przeciwnicy. I kłócą się o Polaków na całego!
Zaczęło się od tego, że władze Hagi wprowadziły opłaty za parkowanie. Wielu mieszkańców miasta zaczęło szukać darmowej alternatywy dla haskich parkingów. W przypadku osób mieszkających na obrzeżach Hagi, rozwiązanie samo się podsuwało: parkować nie na terenie Hagi, ale kawałeczek dalej. Tam, gdzie administracyjnie zaczyna się już inna gmina.
Na przykład Rijswijk.
Już jakiś czas temu dziennik de Telegraaf – nie słynący z przyjaznego podejścia do imigrantów, szczególnie tych z państw na wschód od Holandii – informował o tym, że wielu mieszkańców Rijswijk jest wściekłych na mieszkańców Hagi, parkujących na ich parkingach i ulicach.
Według lokalnej partyjki Beter voor Rijswijk (BVR) duża część z tych samochodów należy nie do Holendrów, ale Polaków, Rumunów i Bułgarów. W Hadze faktycznie mieszka wielu imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej. Polska społeczność w Hadze jest największa w Holandii. Czyżby więc Rijswijk stało się jednym wielkim polskim parkingiem?
Bzdura, jeśli przyjrzeć się faktom. Z przeprowadzonej przez władze gminy analizy wynika, że jedynie 25 procent samochodów zaparkowanych w Rijswijk to auta zarejestrowane w Hadze. Samochody z zagranicznymi rejestracjami stanowią jedynie 8 procent z nich. Czyli zagraniczne auta na parkingach i ulicach w Rijswijk to jedynie 2 procent całości wszystkich zaparkowanych aut!
Nawet gdyby założyć, że wszystkie zagraniczne samochody w Rijswijk to samochody Polaków (co jest praktycznie niemożliwe), to i tak oznacza to jedynie jedno polskie auto na 49 innych!
Dla polityków Beter voor Rijswijk to jednak, jak widać, żaden argument. Według nich większość zagranicznych samochodów nie jest w ogóle zarejestrowana, więc nie widać ich w statystykach. Politycy BVR poszli tak daleko, że zaczęli nawet robić zdjęcia zaparkowanym na terenie gminy samochodom z polskimi, rumuńskimi i bułgarskimi rejestracjami.
Ksenofobia i straszenie imigrantami, stwierdzili politycy innej lokalnej partii, OR (Coalitiepartij Onafhankelijk Rijswijk, czyli Koalicyjnej Partii Niezależnego Rijswijk).
To oszczerstwo i obraza, zareagował z kolei na oskarżenia OR Ger Kruger z BVR. I zapowiedział, że pójdzie z tym do prokuratury.
– Jako mieszkaniec Rijswijk czuję się niewiarygodnie znieważony – stwierdził Kruger.
Jednym słowem: lokalna wojna na słowa, oskarżenia i miejsca parkingowe z Polakami w tle.
Fakt, że za miesiąc odbędą się w Holandii wybory samorządowe, pewnie również odegrał tu rolę. Straszenie Polakami i Bułgarami – to może przynieść trochę głosów.
Tym bardziej że Wilders i PVV w Rijswijk nie startują. Ktoś ten ksenofobiczny holenderski elektorat przejąć musi, prawda?
Na podstawie: telegraaf.nl/binnenland/22292010/__Polen_nemen_parkeerplaatsen__.html
Olek