Polak wyciągnął rękę do bezdomnego. Cichy bohater.
"Jestem zwyklym człowiekiem, który pracuje i musi ogarniać dom i szykować się na nocną zmianę w pracy" - tak odpowiada na swoim profilu FB tysiącom internautom Piotr Mokwa, Polak mieszkający w Holandii, którzy dziękują i próbują nawiązać z nim kontakt.
Co takiego zrobił Pan Piotr, mąż i ojciec ?
Spotkał mężczyznę, brudnego, chorego i bezdomnego, jak się okazało w czasie rozmowy, Polaka. Wysłuchał jego historii i postanowił mu bezinteresownie pomóc. Oto w skrócie historia, która wydarzyła się zaledwie kilka dni temu.
Pan Jarosław mimo, że choruje na niewielkie porażenie mózgowe postanowił przyjechać do pracy w Holandii, zna trzy języki obce, w Polsce był szefem kuchni. Skorzystał z oferty jednej z agencji pracy. Do Holandii przyjechał około miesiąca temu z bardzo małej wioski koło Katowic, opisuje dalej Piotr.
Po pierwszej nocy wszystkie rzeczy osobiste Jarka znikły z jego miejsca zakwaterowania, w tym dokumenty. Kolejnego dnia Polak został wyrzucony - czytamy w poście Pana Mokwy.
Po jakimś czasie koczowania na ulicach Tilburga na swojej drodze spotkał Piotra, ten po wysłuchaniu jego historii postanawia mu pomóc, po kolei próbuje zainteresować kolejne instytucje, które wydawałoby się, że powinny pomóc rozwiązać problem Pana Jarosława.
Chciał wrócić do Polski, ale nie miał dokumentów
Piotrek w imieniu bezdomnego Polaka dzwoni m.in. do polskiej ambasady, niestety tam nie otrzymują żadnej pomocy, a jedynie zapewnienie o wyrobieniu odpłatnie nowych dokumentów.
Tutaj: oświadczenie Ambasady RP w Hadze
Mokwa postanawia sam zadziałać
Opiekuje się bezdomnym, karmi go, daje mu dach nad głową i organizuje transport do Polski. W złości na bezduszność rozmaitych instytucji postanawia opisać historię, która zdarzyła się kilka dni temu (post Piotra pod tekstem).
Nie szczędzi gorzkich słów, bez reklamy mediów zdobywa kilka tysięcy fanów tej przykrej a zarazem dobrze kończącej się historii, bo Pan Jarosław ostatecznie szczęśliwe wrócił do swojego domu w Polsce.