Historia i kultura pt., 14/09/2012 - 19:23

Polska ekipa na deskach amsterdamskiego teatru: "Opowieści afrykańskie według Szekspira"

18 i 19 września (2012) gwiazdy polskiego kina i teatru będą gościły na deskach amsterdamskiego teatru w sztuce Krzysztofa Warlikowskiego „Opowieści afrykańskie według Szekspira".

reż. Krzysztof Warlikowski

Wystapią:

Stanislawa Celinska, Ewa Dalkowska, Adam Ferency, Malgorzata Hajewska-Krzysztofik, Wojciech Kalarus, Marek Kalita, Zygmunt Malanowicz, Maja Ostaszewska, Piotr Polak, Jacek Poniedzialek, Magdalena Poplawska

Fragment wywiadu z reżyserem Krzysztofem Warlikowskim

Jak narodził się spektakl i o czym będzie opowiadał ?

Wracam do Szekspira, którego kiedyś bardzo często wystawiałem. Potem na kilka lat odszedłem od niego, ale nadal uważam go za jednego z najmądrzejszych ludzi teatru. Mądry, olśniewający w swojej znajomości natury ludzkiej, ale bardzo wymagający i paradoksalnie, bardzo skrywający sensy. Nie mówię tu nawet o tym, co z Szekspira przez stulecia zrobił teatr, który pozbawił wystawiane w nieskończoność teksty drapieżności i dzikości. Szekspir sam napisał swoje dramaty jak wielkie łamigłówki, z którymi trzeba się zmagać, walczyć bez końca, aby dotrzeć do sensów, zejść z pokładu anegdot i świetnie skonstruowanych opowieści.

Punktem wyjścia “Opowieści afrykańskich według Szekspira” są trzy dramaty: “Król Lear”, “Otello” i “Kupiec wenecki”. Ich bohaterowie to wielcy szekspirowscy herosi, którzy przeżywają swój zmierzch. Dlatego myślę o tym przedsięwzięciu jak o zmierzchu szekspirowskich bogów, którego jesteśmy świadkami w naszej wszystko umiejącej już nazwać I sklasyfikować epoce. To są ludzie, którzy wymykają się jednoznacznym opisom, żyjący swoje egzystencjalnie niebezpieczne przygody.

Odtrąceni i wykluczeni na margines społeczeństwa, tak w epoce Szekspira jak i, co powinno niepokoić, w naszej epoce płynnej ponowoczesności. Nadal nie daliśmy sobie rady z najistotniejszymi tematami ludzkości. Nadal Żyd, Czarny i Stary budzą nawet w najbardziej cywilizowanych społecznościach niechęć, nienawiść, obawy i lęk. To są wielkie figury wykluczenia, od których możemy podążać dalej w rejony dzisiejszych zdarzeń, w których ksenofobia odgrywa często rolę napędu ludzkich działań. Najprostsze relacje człowiek-człowiek miotają się między skrajnymi emocjami: pożerającej antropofagii i wymiotującej antropoemii. W małej skali dzieje się to między dwojgiem bliskich sobie lub obcych ludzi, a na wielką skalę dotyczy całych narodów.
 

Przeczytałem Szekspira przez Johna Maxwella Coetzeego. Ten południowoafrykański pisarz, który zresztą wyemigrował ze swej biało-czarnej ojczyzny do Australii, widzi chyba najostrzej człowieka w całym jego rozpadzie. W powieści “Lato”, z której korzystałem przy tworzeniu adaptacji, młody dziennikarz czy też naukowiec zbiera materiały do biografii nieżyjącego już Coetzeego. Spotyka się z kilkoma osobami, które miały jakieś znaczenie dla tego bardzo mizantropicznego pisarza. Z prowadzonych wywiadów wyłania się bardzo depresyjny portret mężczyzny, który przez całe życie nie był w stanie skorzystać z jedynego możliwego dla człowieka ratunku, czyli miłości. Portretując mężczyznę zbliżam się do kobiet, tych z powieści Coetzeego, ale także tych szekspirowskich, którym głosu udzielił Wajdi Mouawad, pisząc na moją prośbę monologi Desdemony i Kordelii.

Koncentruje się Pan w tym spektaklu na trzech bohaterach szekspirowskich (Lear, Otello, Schylock), czy może Pan wyjaśnić, co każdy z nich reprezentuje, co ich łączy/dzieli ?

Ci trzej bohaterowie stanowią dla mnie różne odsłony czy możliwości tego samego, jednego losu. Nie widzę ich jak trzech różnych ekscentryków, (wszystko jedno czy z wyboru czy z przymusu), ale raczej jak trzy zapaści, które przytrafiają się każdemu. Ich doświadczenia są jakimiś dziwnymi skandalami, które rozsadzają nasze doświadczenie egzystencji, zaburzają jej codzienny, normatywny przebieg. Pokazują, jak łatwo wypaść z płytkich, czy napowierzchniowych struktur normalności. A jeśli tam zajrzymy, to nie ma co zbierać. Wpadamy w jakiś lej, tunel, z którego nie ma wyjścia ani odwrotu. Z tego powodu świetnie rozumiem odmowę wobec życia i świata, którą znakomicie pokazuje von Trier w “Melancholii”. To koniec świata, który następuje w głowie niezdolnej do dalszego życia w normach i układach. Wielka eksplozja głowy. Bohaterom “Opowieści afrykańskich…” też eksplodują głowy, ale najpierw eksploduje ich życie, z którym próbują się zmagać.

całość wywiadu nowyteatr.org/download/KW%20wywiad.pdf