Rodzinna masakra na holenderskiej farmie
Zabił żonę i dwójkę dzieci, podpalił dom, po czym odebrał sobie życie. Holandia w szoku po rodzinnej tragedii w wiosce Schalkwijk.
Niedzielny poranek to w Schalkwijk, liczącej około 2000 mieszkańców wiosce w prowincji Utrecht, cisza, spokój i nuda. Niedziela 21 października była inna. Schalkwijk było areną tajemniczego morderstwa, które stało się w Holandii informacją dnia. Bardzo smutną informacją.
Zaczęło się od pożaru około godziny 9 rano, ale kiedy na terenie farmy z domem mieszkalnym przy ulicy Lekdijk przybyła straż pożarna, dokonano makabrycznego odkrycia. Znaleziono zwłoki czterech osób: męża, żony i dwójki dzieci. Martwe dziewczynki miały 11 i 14 lat.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna najpierw zamordował swoją żonę i dzieci, później podłożył ogień, a następnie sam odebrał sobie życie. Pożar okazał się niegroźny.
Żona mordercy miała jeszcze jedno dziecko, syna z innego związku (podobnie jak jedno z zabitych dzieci), ale nie było go tego dnia w domu. Policja już się z nim skontaktowała.
Nie wiadomo, co pchnęło mężczyznę do bestialskiego czynu. Holenderska telewizja NOS, powołując się na plotki krążące wśród mieszkańców wioski, poinformowała, że mogło chodzić o problemy finansowe. Mężczyzna niedawno kupił dom z farmą w Schalwijk i według mieszkańców wioski miał problemy ze spłatą kredytu oraz mówił, że kupno farmy było „największych błędem w jego życiu”.
Jeśli tak faktycznie było, błąd ten kosztował życie nie tylko jego, ale i trójki niewinnych osób.