Sprawy socjalne sob., 29/11/2014 - 17:02

Szkoły publiczne i niepubliczne. Gdzie posłać dziecko?

Wielu to może zaskoczy, ale większość holenderskich dzieci nie chodzi do szkół publicznych. Czym tak naprawdę różnią się w Holandii szkoły niepubliczne (bijzondere scholen) i publiczne (openbare scholen)? 

Holendrzy przez wieki byli bardzo religijnym (i podzielonym) narodem i obecny system szkolnictwa jest tego dowodem. Do holenderskich szkół podstawowych publicznych/państwowych (openbare scholen) chodzi jedynie co trzecie dziecko mieszkające w Holandii.

O tym w jakim wieku dzieci muszą iść w Holandii do szkoły ( W jakim wieku dziecko musi iść w Holandii do szkoły? ) oraz czego dzieci uczą się w niderlandzkich podstawówkach ( Szkoła podstawowa w Holandii ) mojaholandia.nl już pisała. Teraz czas, by zadać sobie pytanie, czy różnią się dwa rodzaje niderlandzkich szkół: openbare scholen oraz bijzondere scholen.

Z dosłownym tłumaczeniem trzeba uważać. Gdyby tłumaczyć wyrażenie bijzondere scholen dosłownie, wyszłoby nam coś na kształt „szkoły specjalnej”. A szkoły specjalne to w polskim systemie zupełnie coś innego niż holenderskie bijzondere scholen. Już lepiej tłumaczyć je jako „szkoły niepubliczne”, choć i tutaj polskie skojarzenia wprowadzą nas w błąd. W Polsce „szkoły niepubliczne” to przecież szkoły prywatne, za które rodzice muszą płacić.

W Holandii bijzondere scholen są finansowane z budżetu. Co w nich takiego „specjalnego” i co czynie je „niepublicznymi”? Otóż nie są to szkoły neutralne światopoglądowo. Szkołami niepublicznymi (bijzondere scholen) są np. szkoły katolickie, protestanckie, żydowskie, hinduistyczne lub szkoły, w których stosuje się specyficzne metody pedagogiczne (np. szkoły Montessori czy „vrije scholen” nazywane w Polsce szkołami waldorfskimi).

Szkoły te nie są prowadzone przez państwo czy władze lokalne, ale poprzez stowarzyszenia, fundacje, osoby prywatne czy samych rodziców. Inaczej niż w przypadku szkół publicznych mogą one odmówić przyjęcia dziecka (lub nauczyciela do pracy) z powodów światopoglądowych (np. władze katolickiej szkoły mogą odmówić przyjęcia nie-katolickiego dziecka). 

Dlaczego szkoły te są finansowane z budżetu? By to zrozumieć należałoby cofnąć się 100-200 lat w czasie. Mówiąc w skrócie: tego typu szkoły zawsze cieszyły się w Holandii dużą popularnością (bo katolicy woleli posyłać dzieci do katolickich szkół, a protestanci do protestanckich), więc już od dawna większość dzieci w Holandii nie chodziła do publicznych szkół.

 

Skoro płacimy podatki tak jak i inni rodzice, dlaczego nasze podatki nie miałyby wspierać szkół, w których uczą się nasze dzieci? – argumentowali zwolennicy finansowania szkół niepublicznych z budżetu. 

W 1917 roku po prawie stu latach starań „schoolstrijd” (walka szkolna) zakończyła się i państwo obiecało finansować działalność szkół katolickich, protestanckich i innych szkół niepublicznych (bijzondere scholen). W XIX wieku i na początku XX wieku owa „walka szkolna” była jednym z najważniejszych tematów walki politycznej, a dziś – mimo że Holendrzy stali się o wiele mniej religijni – system ten ma się dobrze i nikt na poważnie nie planuje go zmienić.  

Obecnie rodzice często wysyłają dzieci do szkół katolickich czy protestanckich nie tyle kierując się przekonaniami religijnymi, co opinią o szkole. Bijzondere scholen są nierzadko na wyższym poziomie niż gminne szkoły publiczne (openbare scholen).

Potwierdzają to statystyki. W 2006 roku do publicznych szkół podstawowych uczęszczało jedynie około 30 procent holenderskich dzieci. Reszta chodziła do szkół niepublicznych, wśród których najpopularniejsze były szkoły katolickie (34 %) i protestanckie (24 %). 

Sz.B.