Trzy tygodnie leżał martwy w domu. Znieczulica?
Warto od czasu do czasu zamienić kilka słów ze sąsiadem. Chyba, że nie masz nic przeciwko temu, że jeśli przypadkiem ci się umrze w domu, poleżysz tam jeszcze ze trzy tygodnie.
Oto lekcja, jaką można wyciągnąć z historii, która zdarzyła się w holenderskiej miejscowości Weerselo w prowincji Overijssel. We wtorek holenderska policja znalazła w jednym z tamtejszych domów zwłoki 58-letniego mężczyzny. Jak się okazało, nie żył on od trzech tygodni.
Policjantów zaalarmował sąsiad. Zaniepokoiło go to, że już od dawna nie wiedział swojego starszego sąsiada. Dlaczego zdziwiło go to dopiero po trzech tygodniach? Jak sam szczerze przyznał: 58-latek często wyjeżdżał gdzieś swoim camperem (samochodem turystycznym), więc dlatego początkowo niczego nie podejrzewał.
W ciekawy sposób odbyło się również ustalenie momentu śmierci mężczyzny. Policjanci udali się do skrzynki pocztowej i znaleźli tam gazety z trzech ostatnich tygodni. Wniosek: 58-latek zmarł właśnie trzy tygodnie wcześniej.
Jak informują media, jego śmierć nie była wynikiem przestępstwa. Zgon nastąpił w naturalny sposób.
Trzy tygodnie to długo, ale to wcale nie rekord. Kilka lat temu znany holenderski reporter Joris van Casteren napisał wstrząsający tekst o mieszkańcu Rotterdamu, którego śmierci również nikt nie zauważył.
Tytuł tego reportażu mówi sam za siebie: „Mężczyzna, który dwa i pół roku leżał martwy”. Dopiero, gdy rozkładające ciało tak cuchnęło, że nie sposób było tego nie zauważyć, a mieszkanie denata wypełniło się setkami much, sąsiedzi zaczęli „coś” podejrzewać.
W tym sensie więzi społeczne nie są w Weerselo takie złe. W większych miastach, takich jak Rotterdam, historie takie miewają jeszcze bardziej makabryczne finały.