Prinsjesdag. Walizka z miliardami w Hadze.
Parada kapeluszy, "walizeczka z miliardami", złota karoca i mowa tronowa – Prinsjesdag to jeden z najbarwniejszych dni w holenderskim kalendarzu. Nie tylko tym politycznym.
Zawsze w trzeci wtorek września, zawsze według podobnego scenariusza i zawsze ważny. Prinsjesdag to w Holandii dzień instytucja, pełen starych tradycji i aktualnych newsów.
„Dzień książątek”, bo tak by trzeba było przetłumaczyć nazwę ”Prinsjesdag”, to od dwóch stuleci moment, w którym rząd prezentuje plany na przyszły rok.
W 2017 roku Prinsjesdag wypadnie 19 września.
Dla gapiów zgromadzonych na ulicach Hagi najważniejszą chwilą Prinsjesdag jest przejazd Złotej Karocy (Gouden Koets) z monarchą w środku (Kim jest Król Holandii?)
Film z przejazdu karety ulicami Hagi pod tekstem
12:45 - 14:00 Przejazd Złotej Karety z parą królewską ulicami Hagi do pałacu Noordeinde
Karoca zmierza do politycznego serca Holandii, haskiego kompleksu budynku Binnenhof. Tam w głównej reprezentacyjnej sali (Ridderzaal, Sali Rycerskiej) gromadzi się polityczna elita kraju: premier, ministrowie oraz członkowie obu izb parlamentu.
Siedzący na tronie monarcha odczytuje tekst napisany przez aktualnego premiera, w którym szef rządu prezentuje – najczęściej bardzo ogólnikowe – plany na przyszły rok. Mowę tę Holendrzy nazywają Troonrede, mową tronową.
Media, szczególnie te plotkarskie, bardziej niż tekstem Troonrede (zazwyczaj nudnym, nijakim i patetycznym) zainteresowane są… kapeluszami. To od lat jedna z najdziwaczniejszych tradycji związanych z Prinsjesdag: panie posłanki i panie „ministry” siedzące w Sali Rycerskiej prześcigają się w wyszukiwaniu coraz bardziej ekstrawaganckich, nietypowych, szalonych kapeluszy.
Zdjęcia z tej „parady kapeluszy” znajdują się następnego dnia we wszystkich holenderskich gazetach, nawet tych poważnych.
Kapelusze kapeluszami, ale Prinsjesdag to także konkrety. Najważniejszy z nich to zawartość „walizeczki” (koffertje). Po uroczystościach w Ridderzaal minister finansów z walizeczką w dłoni oraz z tłumem dziennikarzy wokół siebie udaje się do holenderskiego sejmu (Tweede Kamer). Tam kładzie na stole walizeczkę ze złotym napisem „trzeci wtorek września” i w świetle fleszy ją otwiera.
W środku znajduje się jeden z najważniejszych dokumentów: budżet na najbliższy rok. Jest to właściwie więcej osobnych dokumentów: ogólny budżet (Miljoenennota) oraz budżety poszczególnych ministerstw (Rijksbegroting) i związane z tym propozycje zmian w ustawach.
Prezentacja budżetu to faktyczny początek oficjalnie rozpoczętego kilka tygodni wcześniej sezonu parlamentarnego. Często to również początek „gorącej politycznej jesieni”. Tak będzie na pewno w tym roku, gdyż Holandia nadal tkwi w kryzysie, partie rządzące są w sondażowym dołku, w budżecie znajdą się plany dalszych bolesnych cięć, a rząd nie ma większości w senacie.
Pierwszym i od razu bardzo ważnym wydarzeniem po Prinsjesdag jest „debata ogólna” (Algemene Beschouwingen), czyli jedna z najostrzejszych corocznych debat w parlamencie. Dotyczy ona ogólnej sytuacji w kraju i planów na przyszły rok.
W imieniu rządu występuje sam premier, a w imieniu opozycji – liderzy opozycyjnych frakcji.
Dla szefów holenderskich partii to ich „pięć minut” (trwających dłużej niż pięć minut, bo zazwyczaj dwa dni).
Do debaty długo się przygotowują, temperatura dyskusja jest gorąca, a każdy z uczestników ma w głowie dziesiątki „onelinerów”, czyli nośnych haseł i ciętych ripost, które „dobrze się sprzedają w telewizji”.
WMW