Holenderski piczon skacze na pocztę. I machnąć sobie aborcję. Po tym, jak holenderski piczon przyswoił instant intelektualne wypowiedzi, poszczęściło mu (czyt.: jej) raz a dobrze i złapała męża. Pewnie na tę literaturę (patrz poprzednia relacja).
Niestety w najbliższej Vivie nie napisali nic o antykoncepcji, a już na pewno nic o tym, że prezerwatywa nie podchodzi pod kategorię wees creatief (bądź kreatywna) i nie powinno się jej dziergać na szydełku.