Haga: Polacy, wynocha z przytułków!
Holenderscy socjaldemokraci, jak się okazało na zebraniu rady miasta Hagi, kłócą się ze sobą równie chętnie jak ich polscy odpowiednicy z SLD w trakcie układania list wyborczych.
Tym razem poszło o Polaków. Wyrzucać ich z przytułków dla bezdomnych czy nie? – oto jest pytanie!
Radni PvdA, największej holenderskiej partii lewicowej, udzialeją na nie dwóch, sprzecznych ze sobą odpowiedzi...Ponad dwa miliony euro (dokładnie – 2,3 mln), tyle co roku kosztuje gminę Hagę utrzymywanie bezdomnych obcokrajowców, głównie Polaków – stwierdzili zasiadający we władzach miasta lokalni politycy PvdA, Rabin Baldewsingh i Marnix Norder. Są oni „wethouderami”, czyli politykami posiadającymi realną władzę (odpowienikami ministrów, tyle że oczywiście na poziomie lokalnym).
Nie spodobało się to innemu lokalnemu politykowi PvdA, Gerardowi Verspuijowi. Nie jest on co prawda „wethouderem”, ale jedynie „zwykłym” radnym. Nie powstrzymało go to jednak na czwartkowym zebraniu rady przed wyrażeniem własnego zdania na temat planów duetu Baldewsingh-Norder. Verspuij, w przeciwieństwie do swoich partyjnych kolegów, przypomniał sobie, że należy do (teoretycznie) lewicowej, otwartej, proeuropejskiej partii, wymachującej na lewo i prawo hasłami wolności, solidarności społecznej i szacunku dla drugiego człowieka, kimkolwiek by on nie był, nawet Polakiem. Verspuij stwierdził, że ewentualne nie wpuszczanie Polaków do ośrodków pomocy społecznej byłoby „selekcją na podstawie pochodzenia” i że to w ogóle „niewyobrażalne”, że socjaldemokratyczni politycy zamierzają coś takiego wprowadzić w życie. Mocne słowa. Tym bardziej jeśli się je publicznie kieruje do kolegi z tej samej partii. Mówienie o „selekcji na podstawie pochodzenia” wywołuje skojarzenia z politykami, którzy z lewicą, tolerancją i szacunkiem dla Innego niewiele mają wspólnego...
By jednak nie uderzać zbyt mocno w patetczne tony, Verspuij wzbogacił swe moralne zastrzeżenia dodatkową uwagą – jak przystało na Holendra, bardziej pragmatyczną. Sprowadzała się ona do troski: skoro ich już wyrzucimy z tych przytułków, to wylądują na ulicach i sprawią jeszcze więcej problemów!
Nie, nie wygłupiajmy się i wpuśćmy tych Polaków do noclegowni, za jednym zamachem oszczędzimy sobie dwóch problemów (próbuję zrekonstruować tok myślenia polityka PvdA): pokażemy, że jednak jesteśmy lewicą (a nie ubranymi w piórka lewicowej PvdA wulgarnymi nacjonalistami typu Nordera, który jeszcze niedawno straszył Holendrów „tsunami Polaków”), a przy okazji unikniemy tego, że ci bezdomni alkoholicy bez zębów z azjatyckiej Polski będą się nocami szwendać po naszych czystych i bezpiecznych haskich ulicach; pełnych wiecznie uśmiechniętych marokańskich młodzieńców, zawsze gotowych przeprowadzić staruszkę przez ulicę i sympatycznych Holendrów, witających chlebem i solą każdego przybysza z zagranicy, gotowego pracować po 14 godzin dziennie w przypominającej saunę szklarnię za siedem euro za godzinę.
Bez względu, jakie motywy stały za słowami Verspuija, zachował się on w tej debacie tak, jak przystało na na przedstawiciela partii, która, bądź co bądź, do ostatnich wyborów szła pod hasłem „Każdy się liczy” (moja propozycja na hasło PvdA w przyszłych wyborach „Każdy HOLENDER się liczy”, będzie przynajmniej uczciwiej).
Verspuij zaapelował także do swojego partjnego kolegi, Nordera, by zamiast wyrzucać bezdomnych z przytułków na bruk, władze pomogły im w znalezieniu odpowiedniego zakwaterowania. Norder stwierdził, że to już się dzieje i – jak dodał (wedle relacji Omroep West, westonline.nl/nieuws/haagse-pvda-botst-met-eigen-wethouders-over-polen ) – „w mijających latach pomógł już tysiącom Polaków w znalezieniu dobrych mieszkań”. Skoro sam jeden Norden jest w stanie „tysiącom Polaków” znaleźć dobre mieszkania, to po co tyle krzyku o kilku bezdomnych? No właśnie, i tu dochodzimy do gwoździa programu.
Ilu właściwie tych bezdomnych z Polski jest w tej Hadze? Sam Norder lubi opowiadać w wywiadach, że liczba imigrantów z Europy Wschodniej, którym pomaga w Hadze Armia Zbawienia zwiększyła się w ciągu kilku lat „sześciokrotnie, ze stu do sześciuset”.
To miłe, że Norder troszczy się o niezależną od władz państwowych międzynardową organizację jaką jest Armia Zbawienia (dla uczciwości dodajmy: mocno dotowana przez państwo), ale jako radny Hagi powinien skupić sią na kwestiach bezpośrednio związanych z budżetem swego miasta. I tu ciekawostka: wchodzę na stronę rady gminy Haga (enhaag.nl/home/bewoners/de-gemeente-Den-Haag/gemeenteraad/to/Commissie-bespreekt-gebruik-Maatschappelijk-Opvang.htm) i otwieram zakładkę, poświąconą czwartkowej naradzie. Jest to komunikat opublikowany przed zebraniem; oficjalny tekst na oficjalnej stronie gminy, gdzie władze informują swoich obywateli o czym będzie mowa na nadchodzącym zebraniu rady.
I o czym będzie mowa? O “135 obywatelach UE, którzy nie mają zakwaterowania, z czego część (około 25-35 osób) regularnie korzysta z łatwo dostępnej pomocy społecznej”. Stu trzydziestu pięciu bezdomnych? W sumie – a zatem nie tylko Polaków, ale i innych obywateli UE? Z czego jedynie trzydziestu pięciu zwraca się o bezpośrednią pomoc do podlegających miastu jednostek? A może nawet dwadzieścia pięć, nie trzydzieści pięć osób (swoją drogą, to trochę dziwne, że zawsze akuratni holenderscy urzędnicy nie byli w stanie ustalić, ile dokładnie osób zwraca się o tę pomoc... 25 czy 35, straszne tłumy, aż trudno ich zliczyć, tsunami!)?
Trochę matematyki. Na czwartkowym zebraniu Marnix Norder stwierdził, że co roku Haga wydaje 2,3 mln euro na utrzymanie bezdomnych obcokrajowców. Na oficjalnej stronie internetowej rady gminy w informacji zapowiadającej zebranie, na którym padły słowa Nordera o 2,3 mln euro, jest mowa o 25-35 zagranicznych bezdomnych, regularnie korzystających z miejskiej pomocy społecznej. Załóżmy już nawet, że 35 a nie 25, i że cała „parszywa trzydziestka piątka” to Polacy.
Szybki rachunek – 2,3 mln euro podzielone przez 35. Wynik: 65, 714 euro. Na głowę. Na głowę bezdomnego. Rocznie. Na głowę polskiego bezdomnego rocznie. 5,476 euro miesięcznie.
Albo Norderowi lub pracownikom władz miasta Hagi, obsługującym stronę rady gminy, coś się pomyliło (bo przecież nie zakładamy, że ktoś mógłby tu kogoś celowo wprowadzać w błąd!), albo jutro pakuję manatki i jadę szukać wolnego miejsca w przytułku w Hadze... Nocleg wart 5,476 euro miesięcznie musi być całkiem sympatyczy.
Oczywiście, trzeba działać szybko – nie wiadomo, jak długo jeszcze będzie można być bezdomnym Polakiem w Hadze. Norder czuwa.