Polki, uważajcie, Holendrzy na was polują!
Polska żona, dobra żona – z takiego założenia wychodzi coraz więcej Holendrów. W ciągu minionej dekady liczba holendersko-polskich małżeństw zwiększyła się o ponad 40 procent! Jedynie Rosjanki cieszą się większą popularnością, ale piękne i inteligentne Polki zdołały w tej klasyfikacji zrównać się z Tajkami.
W 2001 roku w Holandii mieszkały 6,700 pary polsko-niderlandzkie. Jako „parę” Centralne Biuro Statystyczne CBS, które opublikowało raport na ten temat, uznaje zarówno małżeństwa, jak i pary mieszkające przez dłuższy okres razem.
W 2011 roku polsko-niderlandzkich par było już 9,600. Czyli o 2,900 więcej niż jeszcze przed dekadą, skok o ponad 43 procent!
Również w przypadku par niderlandzko-tajskich odnotowano przyrost o 2,900 par. W 2001 roku par takich było 2,800, natomiast w 2011 roku – aż 5,700. W liczbach bezwzględnych przyrost taki sam, jak w przypadku Polek (2,900), ale procentowo skok duży większy, o ponad sto procent.
Wschód cieszy się u Holendrów coraz większym braniem. Widać to dobrze na przykładzie Rosjanek. CBS wrzuca co prawda do jednego worka wszystkie kraje byłego ZSRR (a zatem także np. Ukrainki czy Litwinki), ale za wzrost ilości par typu „Holender + obywatel/ka byłego ZSRR” odpowiadają przede wszystkim panie z Rosji. W 2001 roku par takich było 3,500, dziesięć lat później jest ich już 7,300.
Wszystkie te dane dotyczą teoretycznie zarówno par typu „Holender + obcokrajowiec”, jak i „Holenderka + obcokrajowiec”, ale samotni Polacy mieszkający w Holandii i liczący na związek z długonogą blond Holenderką nie powinni mieć złudzeń. W zdecydowanej większości przypadków chodzi tutaj o sytuacje, w których to holenderski Henk, Remco czy Sjoerd związał się z rosyjską Nataszą, polską Gosią czy tajską Kai-Mook.
Szczególnie w przypadku Tajek dysproporcja ta jest olbrzymia: w 95 procentach przypadków są to pary złożone z holenderskiego mężczyzny i dziewczyny/kobiety z Tajlandii. Podobnie jest w przypadku kontaktów holendersko-wschodnioeuropejskich. CBS nie podaje dokładnych procentowych danych, ale mówi o tym, że w „zdecydowanej większości” są to pary złożone z Holendra i kobiety ze Wschodu.
Jedynie w przypadku par niderlandzko-tureckich oraz niderlandzko-marokańskich, częściej zdarza się, że to Holenderka decyduje się na związek z przybyszem z Turcji lub Maroka. Czyżby holenderskie panie ceniły sobie bardziej egzotycznych, ciemnoskórych Marokańczyków z gorącej Afryki niż sympatycznego pana Stefana z Kędzierzyna-Koźla albo Siergieja-murarza z Władywostoku?
Pary mieszane cieszą się w Holandii coraz większą popularnością. W 2011 roku było ich 265 tysięcy, o 22 tysiące więcej niż przed dekadą. Zdecydowanie najwięcej z nich to pary niderlandzko-indonezyjskie (prawie 40 tysięcy) oraz niderlandzko-niemieckie (35 tysięcy). Dużo jest też par niderlandzko-surinamskich (około 20 tysięcy).
Oto urok mieszkania w Holandii: bez wybierania się w daleką podróż ma się na wyciągnięcie ręki potencjalnych partnerów i partnerki z Azji (Indonezja), Ameryki Południowej (Surinam), Ameryki Środkowej (Antyle), Afryki Północnej (Maroko), Azji Mniejszej (Turcja), Europy Środkowej (Polska), Wschodniej (Rosja), Północnej (Anglia) i wielu innych mniej lub bardziej egzotycznych zakątków świata.
Związki z przybyszami z byłej indonezyjskiej kolonii oraz z niemieckimi sąsiadami stają się jednak coraz mniej popularne. Dziesięć lat temu Holendrów i Holenderek z indonezyjskim partnerem/partnerką było 7,100 więcej. W przypadku par niemiecko-niderlandzkich odnotowano spadek o 3,200.
Pary polsko-niderlandzkie znajdują się zatem obecnie na piątej pozycji w klasyfikacji par typu „Holender/ka + przybysz z państw szeroko rozumianej zachodniej cywilizacji”. Przed Polską znalazły się jedynie Indonezja, Niemcy, Belgia i Wielka Brytania. Jednak w przypadku tych państw atrakcyjność ich obywateli w oczach Holendrów spada. W przypadku imigrantów z Polski – albo, mówiąc dokładniej, imigrantek z Polski – jest odwrotnie. Tak jak kiedyś Holender żenił się chętnie z dziewczyną z Indonezji czy Frau Gertrud z Oberhausen, tak teraz wybiera chętniej Basię spod Bydgoszczy. No chyba, że nawinie się jakaś Tajka, wtedy takiej okazji się nie przepuszcza.
Mówienie, że polska imigracja jest wyłącznie imigracją zarobkową, staje się jednak coraz bardziej nieprawdziwe. To prawda, że większość Polaków przyjeżdża do Holandii głównie do pracy i z powodów finansowych, ale coraz więcej z nas (szczególnie tych, którzy są płci żeńskiej) znajduje w Holandii coś więcej niż tylko zatrudnienie.
Publikacja CBS:
cbs.nl/nl-NL/menu/themas/bevolking/publicaties/artikelen/archief/2012/2012-3614-wm.htm