Wydarzenia pon., 09/07/2012 - 12:18

Richard Krajicek

Krajicek, to może niezbyt niderlandzko brzmiące nazwisko, ale temu synowi czeskich imigrantów, reprezentującemu barwy Holandii udało się w 1996 roku to, co mogło się w ten weekend udać Agnieszce Radwańskiej. Szesnaście lat temu Richard Krajicek zwyciężył w fantastycznym stylu w Wimbledonie, odnosząc największy sukces w historii holenderskiego tenisa.

Richard Krajicek urodził się 6 grudnia 1971 roku w Rotterdamie. Rok wcześniej jego rodzice uciekli z komunistycznej Czechosłowacji do Holandii. Przygodę z tenisem młody Richard rozpoczął już w wieku trzech lat. Szybko okazało się, że posiada niezwykły talent. Jako nastolatek zaczął odnosić liczne sukcesy w turniejach dla młodzieży. Dopiero kiedy w wieku około 15 lat zaczął szybko rosnąć jego kariera na moment przyhamowała.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Z drobnego chłopaka zrobił się w przeciągu kilku lat chłop długi na 195 centymetrów, co otworzyło przed nim nowe możliwości. Krajicek zaczął grać bardziej siłowo i agresywnie, a w wieku 18 lat znów zaczął liczyć się w holenderskiej młodzieżowej czołówce. Potężny serwis i dobra gra przy siatce okazały się szybko jego znakiem firmowym. Po serwisie Krajicka piłka leciała nie tylko szybko jak strzała, ale i w dokładnie w to miejsce, które tenisista sobie wypatrzył. Kiedy kilkanaście lat później Krajicek kończył karierę wszyscy byli zgodni: dysponował on jednym z najlepszych serwisów swojej generacji.

W tenisie często zdarza się, że zdolni juniorzy zupełnie gubią się w świecie dorosłego tenisa. Młodzieżowe sukcesy Krajicka nie były gwarancją, że równie dobrze pójdzie mu w profesjonalnym tenisie. Obawy okazały się na wyrost. Jako senior Krajicek okazał się jeszcze lepszy niż jako junior. Na początku lat dziewięćdziesiątych zaczął wygrywać pierwsze ważne turnieje, a w 1992 roku jako 21-latek dotarł do półfinału wielkoszlemowego Australian Open, pokonując po drodze takich mistrzów jak Chang i Sticht. To był wyraźny sygnał dla wszystkich znawców tenisa: ten holenderski chłopak z czeskimi korzeniami to jeden z najlepszych tenisistów świata, z Krajickiem trzeba będzie się w najbliższych latach liczyć.
Półfinał Australian Open był i z innego powodu symboliczny dla kariery Krajicka. Tenisista musiał się z niego wycofać z powodu kontuzji. Największy sukces z początku kariery Krajicka był jednocześnie początkiem jego zdrowotnych problemów, które gnębiły go przez resztę kariery. Mimo tych problemów rok 1992 Krajicek zakończył w pierwszej dziesiątce rankingu ATP. Ostatnim Holendrem, któremu się to wcześniej udało był Tom Okker. W 1975 roku…

W kolejnych latach Krajicek wygrywał kolejne mniejsze turnieje i bez większych przerw przebywał w pierwszej trzydziestce, dwudziestce, a czasami nawet dziesiątce ranking ATP. Przełomowy okazał się rok 1996. Właśnie szesnaście lat temu 25-letni wówczas tenisista odniósł największy sukces w swej karierze. Był to jednocześnie największy sukces w historii holenderskiego tenisa.

I sukces, na jaki my, Polacy, wciąż musimy czekać. W miniony weekend było blisko, ale Radwańska musiała w finale Wimbledonu uznać wyższość legendarnej Sereny Williams.
W 1996 roku w męskim finale stanęli naprzeciwko siebie Richard Krajicek i MaliVai Washington. Radwańska miała w tym roku o wiele trudniejsze zadanie. Na przeciwko Polki stanęła niekwestionowana królowa kobiecego tenisa ostatnich lat, zdobywczyni 13 tytułów wielkoszlemowych i jedna z najlepszych zawodniczek w historii tej gry. Serena wygrała 6-1, 5-7, 6-2 i jej 14 wielkoszlemowy tryumf okazał się faktem.

Naprzeciwko Krajicka stanął w 1996 roku na świętej wimbledońskiej trawie MaliVai Washington. Podobnie jak Williams również czarnoskóry obywatel USA, ale na tym podobieństwa się kończą. Dla Washingtona finał Wimbledonu był największym sukcesem w karierze, która poza tą edycją angielskiego turnieju nie była zbyt spektakularna (w wielkim Szlemie najczęściej odpadał w pierwszej lub drugiej rundzie, w rankingu ATP nigdy nie był w pierwszej dziesiątce).
Zwycięstwo Krajicka nie było jednak przypadkowe. To, że bezsprzecznie zasługiwał na wimbledoński tytuł w 1996 roku udowodnił w ćwierćfinale, sensacyjnie pokonując legendarnego Peta Samprasa. Aby zrozumieć rangę tego zwycięstwa przypomnijmy, że Sampras wygrywał Wimbledon w latach 1993-1995 oraz 1997-2000. Siedem razy. W latach 1993-2000 tylko raz zdarzyło się wielkiemu Samprasowi nie wygrać Wimbledonu. W 1996 roku. W edycji, w której w ćwierćfinale trafił na Krajicka, z którym zawsze grało mu się trudno.

Oto jak syn czeskim imigrantów, Holender Richard Kraijcek rozprawił się z legendą tenisa Petem Saprasem (skrót meczu, ok. 2 minuty):

Ćwierćfinałowy tryumf Holendra nad Amerykaninem to jedna z większych sensacji w historii współczesnego tenisa. Wszystkie trzy sety meczu były wyrównane, ale w każdym z nich to Krajicek zachowywał więcej zimnej krwi. Wygrał 3-0 w setach; 7-5, 7-6, 6-4, by być dokładnym. Kolejne mecze również rozstrzygał w trzech setach: w półfinale odprawił Australijczyka Jasona Stoltenberga 7-5, 6-2, 6-1, a w finale szybko rozprawił się ze wspomnianym wcześniej Washingtonem 6-3, 6-4, 6-3.

Marzenie się spełniło, Krajicek zdobył najważniejszy tenisowy tytuł, mistrzostwo Wimbledonu. I to w czasach zdominowanych przez giganta Samprasa. I to w jakim stylu! Z 22 rozegranych na Wimbledonie 1996 setów Krajicek przegrał tylko jeden.

W kolejnych latach Krajicek utrzymywał wysoką formę, ale w finale wielkiego szlema już nigdy więcej nie wystąpił. Blisko było w 1998 roku, ponownie na Wimbledonie, ale w dramatycznym półfinale przegrał 2-3 w setach z Goranem Ivanisevicem (w piątym secie 13-15!). Do 1999 roku Krajicek regularnie znajdował się w pierwszej dziesiątce rankingu (najwyżej był na 4 miejscu), a oprócz zwycięstwa i półfinału na Wimbledonie oraz półfinału Australian Open, wystąpił też w finale półfinale French Open (1993). Oprócz tego pięciokrotnie odpadał w ćwierćfinałach turniejów wielkoszlemowych.
To dorobek dużo lepszy niż ten, jakim pochwalić się może choćby nasz najlepszy tenisista w historii, Wojciech Fibak, który w wielkim szlemie nigdy nie zaszedł dalej niż do ćwierćfinału (czterokrotnie). Półfinały, finał, a już tym bardziej zwycięstwo w wielkim szlemie –takich sukcesów nasz Fibak nigdy nie odniósł.

Może uda się Radwańskiej?

Kilka kluczowych piłek z najważniejszych meczów w karierze Kraijcka:

Gnębiony kontuzjami Krajicek zakończył karierę w 2004 roku. Od tego czasu mógł się bardziej skupić na życiu rodzinnym i działalności charytatywnej. Żoną Krajicka jest holenderska modelka, aktorka i pisarka Daphne Deckers. Para mieszka w miasteczku Muiderberg, niedaleko Amsterdamu, w okolicy lubianej przez niderlandzkie elity i milionerów. Krajicek w trakcie swej kariery zarobił ponad 10 milionów dolarów (na samych nagrodach w turniejach), więc wybrał sobie właściwe miejsce do zamieszkania. 23-letnia przyrodnia siostra Krajicka, Michaella, poszła w ślady starszego brata i również zawodowo gra w tenisa. Jak na razie bez tak spektakularnych sukcesów jak jej brat, ale także nie najgorzej: Michaella mieści się w pierwszej setce rankingu WTA, a czasami wskakuje nawet do pierwszej pięćdziesiątki.

Sam Richard Krajicek nadal aktywnie zajmuje się promocją tenisa i sportowego życia. Założona przez niego po tryumfie na Wimbledonie w 1996 r. fundacja (krajicek.nl/) buduje boiska i centra treningowe w biednych dzielnicach holenderskich miast. Są to nie tylko korty tenisowe, ale i zwykłe boiska do piłki nożnej czy siatkówki. Kraijcek chciał, by jego tryumf na najważniejszej tenisowej imprezie świata zainspirował dzieci z gorszych i biedniejszych dzielnic holenderskich miast do wiary w to, że sport i aktywny tryb życia pozwoli im w życiu wielu osiągnąć. Na przykład wygrać Wimbledon.
Co, miejmy nadzieję, kiedyś uda się i reprezentantowi Polski. Na przykład Radwańskiej.