sob., 14/09/2013 - 08:02

Social Cannabis Club Domstad - klub hodowców marychy.

Prowadzony przez miasto klub hodowców konopi? Mimo sprzeciwu ministra sprawiedliwości władze miasta Utrecht zamierzają założyć klub, w ramach którego mieszkańcy będą mogli legalnie uprawiać własne konopie.

Social Cannabis Club Domstad, tak nazywać ma się pierwszy w Holandii klub upraw konopi założony przez lokalne władze. (Domstad to potoczna nazwa Utrechtu). Klub zrzeszać ma osoby, chcące poza domem uprawiać własne wesołe krzaczki.

O pomyśle gminy Utrecht mojaholandia.nl już kiedyś pisała: http://www.mojaholandia.nl/artykul/farma-z-marihuana-pod-opieka-gminy.

Ministrze, nie przeszkadzaj!

Minister sprawiedliwości nadal jest pomysłowi przeciwny, ale władze Utrechtu niewiele sobie z niego robią. Radni uważają, że założenie klubu to „eksperyment naukowy” z dziedziny zdrowia i ministrowi sprawiedliwości nic do tego.

Utrechccy radni wniosek o zawieszenie przepisów ustawy opiumowej zakazującej upraw konopi skierowali do ministerstwa zdrowia, a nie sprawiedliwości. Sprytny ruch.

Po co jednak Utrechtowi taki klub, skoro w Holandii mamy tolerowane przez policję coffeeshopy, w których każdy dorosły może kupić kilka gramów marihuany czy haszyszu?

Po co nam klub?  

Powód jest poważny i wiąże się z główną ułomnością holenderskiego systemu coffeeshopowego. Tak, coffeeshopy mają przyzwolenie policji na sprzedaż niewielkich ilości miękkich narkotyków dorosłym klientom. Ale skąd coffeeshopy biorą zaopatrzenie?

Tego oficjalnie nikt nie wie.

Łatwo się jednak domyślić. Skoro uprawa konopi na szeroką skalę jest w Holandii zabroniona, a samo państwo nie jest producentem narkotyku (mimo że były takie pomysłu), to coffeeshopy nie mają wyjścia i zaopatrują się u przestępców. A ci albo sprowadzają narkotyki z zagranicy albo uprawiają je nielegalnie w Holandii.

W pierwszym przypadku oznacza to wspieranie przestępczości międzynarodowej, w drugim– krajowej. W obu przypadkach jest jeszcze jedna wada: ponieważ narkotyki pochodzą z nielegalnego źródła nie wiadomo jakiej są jakości.

Miejski towar zdrowszy

Z badań przeprowadzanych w ostatnich latach wynika, że marihuana z nielegalnych holenderskich upraw jest coraz mocniejsza. W związku z tym jest niebezpieczniejsza dla zdrowia i bardziej uzależniająca.
Radni z Utrechtu argumentują tak: jeśli damy zainteresowanym możliwość legalnej uprawy konopi w systemie kontrolowanym przez miasto, to będziemy mogli zadbać o odpowiednią jakość narkotyków i jednocześnie zmniejszą się dochody narkotykowej mafii. Dwa pieczenie na jednym ogniu!     

Jeśli opinia ministerstwa będzie pozytywna, Utrecht planuje prowadzić swój „eksperyment” przez 3-4 lata.
Jakie są szanse, że ministerstwo powie „tak”?

Prawnicy zajmujący się tematyką nie wykluczają, że ministerstwo może się zgodzić. Holandia była przecież niegdyś liderem jeśli chodzi o nowatorskie pomysły związane z legalizacją miękkich narkotyków.

Belgowie i Hiszpanie już w klubie

W ostatnich latach holenderska polityka na tym polu co prawda się zaostrzyła, ale niewiele to dało, a coraz więcej Holendrów (w tym ekspertów) widzi dziś, że „walka z coffeeshopami” jest i nieskuteczna i niedobra dla wizerunku Holandii jako liberalnego kraju.

Kluby podobne jak ten, który miałby powstać w Utrechcie, działają już przecież m.in. w Belgii i Hiszpanii. Dlaczego nie miałyby powstać w „liberalnej, wolnej, otwartej” Holandii?

Jest tylko jeden problem: w Hiszpanii i Belgii prowadzą je organizacje pozarządowe, a nie władze miasta. Jeśli więc ministerstwo zgodzi się na pomysł Utrechtu Holandia znów będzie w czymś pierwsza w Europie: będzie pierwszym europejskim krajem z „miejskim klubem upraw konopi”.

Czemu nie, skoro to cios w przestępców i gwarancja bezpieczniejszego jointa?  

Więcej o coffeeshopach i miękkich narkotykach w Holandii:
Coffeeshopy w Holandii

Sz.B.