Wydarzenia ndz., 15/01/2017 - 09:42

Związki partnerskie, śluby homoseksualne, adopcja… jak to jest w Holandii? cz.1

To nie prima aprilis, ale historyczny dzień. A właściwie noc. W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2001 roku cztery homoseksualne pary zawarły pierwszy w dziejach cywilny ślub osób tej samej płci. Pierwszy nie tylko w dziejach Holandii, ale i świata.

Burmistrz Amsterdamu Job Cohen – który jeszcze niedawno jako sekretarz stanu zadbał o przyjęcie ustawy regulującej śluby osób tej samej płci – teraz mógł w praktyce zastosować zapisy nowego prawa.    

Rejestrowane związki partnerskie – zarówno par hetero-, jak i homoseksualnych – możliwe były już od 1998 roku. Osoby wchodzące w taki związek zyskiwały wiele praw, przysługujących małżeństwom. Jednak w przypadku, gdy jedna z osób wchodzących w taki związek miała dzieci, druga – by w świetle prawa również stać się rodzicem – musiała dziecko to „oficjalnie uznać za swoje” (w przypadku par heteroseksualnych) lub też  adoptować (w przypadku związków homoseksualnych). Wymagało to wszczęcia osobnej procedury. Holenderskie związki partnerskie (instytucja ta wciąż istnieje) mają też jedną zaletę w porównaniu z małżeństwami: o wiele łatwiej, szybciej i taniej je rozwiązać. 

W 2001 roku osoby homoseksualne dostały możliwość zawierania nie tylko związków partnerskich, ale i małżeństw. Warto przy tej okazji wyjaśnić jedno nieporozumienie. W języku polskim często używa się frazy „małżeństwo homoseksualne”, również w języku niderlandzkim funkcjonuje wyrażenie „homohuwelijk”. W świetle holenderskiego prawa nie istnieje jednak coś takiego, jak osobna forma małżeństwa dla gejów i lesbijek. To, co wydarzyło się w 2001 roku – a co później w podobnej formie wprowadzono w wielu innych państwach (choćby w Belgii, Kanadzie, Hiszpanii, niektórych stany w USA…) – to po prostu otwarcie istniejącej instytucji małżeństwa dla par złożonych z osób tej samej płci.   

Tak zresztą nazywała się ustawa, którą Job Cohen przeprowadził przez parlament: Wet Openstelling huwelijk, czyli „Ustawa otwierająca małżeństwo”. Właściwie nie była to nawet osobna ustawa, ale ustawa zmieniająca kilka przepisów holenderskiego kodeksu cywilnego. Tak, by małżeństwo było możliwe również w przypadku osób tej samej płci. 

Nie ma zatem w Holandii żadnych osobnych przepisów regulujących „małżeństwa homoseksualne” i nie ma też „ustawy o małżeństwach homoseksualnych”. To, co udało się osiągnąć liberalno-socjaldemokratycznemu rządowi na przełomie XX i XXI wieku, to „jedynie” otwarcie instytucji małżeństwa dla par homoseksualnych. W Holandii zwyczajne „jedynie”, w Polsce – niemożliwe „aż”.  

Decyzja holenderskiego parlamentu była ukoronowaniem długoletniej walki o równouprawnienie gejów i lesbijek. Już pod koniec lat sześćdziesiątych holenderski muzyk Harry Thomas domagał się prawa do małżeństwa również w przypadku osób homoseksualnych, a w latach osiemdziesiątych lepiej zorganizowaną i profesjonalną kampanię w tej sprawie rozpoczęli prawnik Jan-Wolter Wabeke oraz dziennikarz i przedsiębiorca Henk Krol. 

Ten ostatni to również założyciel i po dziś dzień redaktor naczelny wydawanego od 1980 roku czasopisma „Gay Krant” („Gazeta Gejowska”). Pięknym symbolem tego, jak tolerancyjnym w sprawach światopoglądowych krajem stała się Holandia, jest fakt, że Henk Krol – przez dekady będący chodzącym symbolem holenderskiego ruchu na rzecz osób homoseksualnych – jest dziś liderem partii 50Plus, ugrupowania działającego na rzecz seniorów i emerytów. 

Starsze, pięćdziesięcio- czy siedemdziesięcioletnie panie, głosujące dziś na Krola, walczącego w parlamencie o lepszą służbę zdrowia i wyższe emerytury, dzieciństwo i młodość spędziły jeszcze w mocno katolickiej i protestanckiej Holandii, w której homoseksualizm był kwestią tabu. Dziś myślą o tych sprawach zupełnie inaczej. Dziś homoseksualizm Krola nie jest dla nich żadnym problemem – nawet jeśli nadal co niedzielę grzecznie dreptają do kościoła.

W Holandii takie zmiany postaw nazywa się postępem, dojrzewaniem społeczeństwa i  przyzwoitością w stosunku bliźniego. W Polsce wielu nazwałoby to zapewne zepsuciem, degeneracją i niebezpiecznym pomieszaniem pojęć.   

Po zaskakującym sukcesie wyborczym w 2012 roku i wejściu dwóch kandydatów 50Plus do holenderskiego Sejmu (Tweede Kamer), wiekowe panie z ludowego zespołu muzycznego Sweet Sixteen zaśpiewały nawet piękną pieśń ku czci „Henkiego”. Czyli wspomnianego Henka Krola: geja który najpierw walczył o małżeństwa dla homoseksualistów, a teraz w parlamencie reprezentuje interesy schorowanych emerytów. Pieśń stała się na moment prawdziwym hitem w holenderskiej telewizji i Internecie. Zresztą zobaczcie Państwo sami (film pod tekstem) (Czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić polskie seniorki w strojach ludowych, śpiewające z uśmiechami na twarzy pieśń pochwalą liderowi PiS czy PSL – partii o podobnym elektoracie co 50Plus –  który w przeszłości przez kilka dekad walczył o prawa homoseksualistów i sam jest gejem?).

Walka o otwarcie instytucji małżeństwa dla par złożonych z osób tej samej płci trwała zatem długo, ale w końcu udało się. Wielu miało nawet za złe „fioletowym” gabinetom Wima Koka, premiera w latach 1994-2002, że doprowadzenie tej sprawy do końca zajęło mu aż tyle czasu. Gabinety te nazywano fioletowymi („Paars”), gdyż taki kolor otrzymamy mieszając niebieski (kolor holenderskich liberałów) z czerwonym (socjaliści). Gabinety „Paars” były koalicją socjaldemokratycznej Partii Pracy PvdA oraz liberalnych ugrupowań VVD i D66. Historyczną koalicją, gdyż w 1994 po raz pierwszy od ponad 70 lat (dokładnie od 1918 roku) Holandia miała koalicję rządową, w której nie znalazła się żadna partia o chrześcijańskim rodowodzie. 

To również tłumaczy dlaczego właśnie w tym „fioletowym” okresie udało się zmienić ustawodawstwo w wielu światopoglądowych kontrowersyjnych, dla konserwatywnych chrześcijan w szczególności, kwestiach. Wystarczy tu dodać, że w dwa tygodnie po pierwszych homoseksualnych ślubach weszła w życie ustawa regulująca kwestię eutanazji. Obie te inicjatywy spotkały się z wielkim zainteresowaniem zagranicznych mediów: z jednej strony przedstawiano Holandię jako postępowy i pragmatyczny naród, z drugiej zaś, konserwatywno-religijnej strony, sypała się krytyka: Holandia to zepsuty, zdegenerowany, bezbożny kraj.  

Co jednak tak naprawdę zmieniono w holenderskim ustawodawstwie i jak holenderskie prawo reguluje małżeństwa osób tej samej płci? 

 (Czytaj w części drugiej tutaj)