ndz., 04/11/2012 - 22:03

„Crime scene, do not cross” - gietat nadaje z Berlina

Wakacji (chociaż krótkich) nadszedł czas. Tym razem kompas wskazał Berlin, gdzie akurat odbywa się Drop Dead Festival, impreza alternatywna, promująca artystów niszowych, odzianych w folię aluminiową i śpiewających o depresyjnym bekonie.  Zawsze to jakaś odmiana.

Od razu chciałabym przestrzec wszystkich rodaków pragnących zatrzymać się w dzielnicy Berlin Neukolln. Unikajcie najtańszych hosteli, chyba, że lubicie warunki ekstremalne, klejącą się podłogę i  wiatr wyjący w korytarzu (okno się nie domyka).

Hostel, w którym ja wylądowałam, reklamuje się jako przyjazny gościom festiwalu i w dogodnej lokalizacji. Moją podejrzliwość powinien już zwrócić fakt, iż na stronie internetowej nie znalazłam ani jednego zdjęcia pokoju. Nic dziwnego, „mój” pokój prezentował się dramatycznie.

Panele ktoś poprzykręcał z góry na śruby o średnicy 1 cm, szafa pochodzi  zdecydowanie z demobilu i w poprzednim życiu służyła jakiemuś miłemu oficerowi STASI, na ścianach i suficie są brudne zacieki.

To wszystko jednak nic w porównaniu ze stanem prysznica i toalety. Naprawdę nie jestem francuskim pieskiem, Odessę, Krym i Kijów przespałam na kwaterach i w hostelach, ale to, co zastałam tutaj, przeszło moje najczarniejsze koszmary. Po zapachu łatwo zgadnąć, że nikt nie sprzątał tego przybytku od kilku miesięcy.

Zaraz po wejściu do pokoju odwróciłam się na pięcie, zeszłam na recepcję i zaczęłam walić łyżką w garnek. Wyjaśniam: dzwonek się zepsuł i chcąc wejść do środka trzeba użyć właśnie łyżki i garnka.

Oznajmiłam osobie dyżurującej, że nie zostanę tu ani chwili i chcę wycofać dopiero co uiszczoną opłatę. Recepcjonista się zafrasował i oznajmił, iż on nie wie, jak wycofać rezerwację, ale jak przyjdę następnego dnia o 10 rano, to zastanę właściciela i on mi na pewno pomoże.
Tak też uczyniłam.

Następnego ranka rześko zaczęłam walić łyżką w garnek. Otworzyła mi dziewoja o rysach południowych i poprowadziła mnie w czeluści recepcji.

- Czy pani jest właścicielką? - Zagaiłam.
- Nie…- odparła niepewnie.

Westchnęłam i wyłuszczyłam swój problem.

- Przykro mi, ale u nas rezerwacje można kasować 48 godzin przed przyjazdem. Teraz już nic się nie da zrobić.
Przewidziałam to i już miałam gotową odpowiedź.

- Rozumiem pani stanowisko, ale muszę uprzedzić, że zamierzam zadzwonić do firmy obsługującej moją kartę kredytową i wycofać transakcję. Gdybym zobaczyła pokój przed zapłaceniem, nigdy bym się tu nie zatrzymała. To tutaj urąga wszelkim standardom.

- Ale jednak się pani tutaj zatrzymała na jedną noc – usłyszałam nagle z kąta. Siedział tam mężczyzna dotychczas czytający gazetę i wyglądający na zupełnie niezainteresowanego tematem.

- Owszem, ale to dlatego, że recepcjonista z wczorajszej zmiany twierdził, że nie potrafi wycofać transakcji i że muszę porozmawiać rano z właścicielem…

- Ja jestem właścicielem – rzekł Człowiek z Kąta.

Od razu muszę wyjaśnić, że krew mnie zalewa na takie partyzanckie zagrywki. Facet słyszał, że pytałam o właściciela i się nie ujawnił. Zareagował dopiero na wzmiankę o wycofaniu transakcji… cóż za powalająca taktyka, frontem do klienta.

-A zatem, a pan słyszał, nie jestem zadowolona z pokoju, sanitaria są odrzucające, wszędzie cuchnie. Kuchnia to istny dramat…

- Kuchnia nie jest przeznaczona do użytku – przerwał mi właściciel.

- Wobec tego powinien pan zakleić wejście żółto – czarną taśmą „Crime scene, do not cross” – odparowałam.
Facet westchnął - Oczywiście zwrócę pani pieniądze za trzy noclegi, ale nie za opłatę rezerwacyjną.

Westchnęłam i ja.  Nie spodziewałam się niczego innego po kimś, kto kamufluje się w kąciku, zasłaniając lico gazetą.
W ciągu następnego kwadransa znalazłam porządny B&B, dokonałam dokładnej inspekcji  pokoju i urządzeń towarzyszących i powiedziałam: tak. Teraz czeka mnie ostatnia noc w mrocznym hostelu, kolejne trzy spędzę w bardziej cywilizowanych warunkach.

Konkluzja: trzeba pozostać czujnym w każdych okolicznościach, najpierw oglądać pokój, potem płacić i nie ufać naiwnie, że w tak cywilizowanym kraju, jak Niemcy, wszystko jest równie poukładane i posprzątane. RIXPACK Berlin Neukolln: zdecydowanie odradzam.

gietat

Tagi: hotel, Berlin