Czy holenderskie tatuaże są rakotwórcze?
W Niemczech już to sprawdzili i okazało się, że tusz używany w tatuażach zawiera trujące substancje. Teraz czas na Holandię – domaga się instytut RIVM.
- Kiedyś tatuaże mieli jedynie marynarze. To była trochę szara strefa wyrzutków społeczeństwa, którzy nie przejmowali się żadnymi regułami. Ale dziś fundowanie sobie tatuaży stało się czymś powszechnym i konsument powinien mieć pewność, że jest to bezpieczne – przypomniał telewizji NOS Paul Janssen, ekspert z rządowego instytutu, zajmującego się zdrowiem (RIVM).
Problem w tym, że w Holandii jeszcze nigdy nie przeprowadzono żadnego badania na temat wpływu tatuaży na zdrowie Holendrów (w długoletniej perspektywie).
Badania przeprowadzone w Niemczech wykazały, że prawie we wszystkich czarnych tuszach używanych przy robieniu tatuaży znajdowały się rakotwórcze substancje. Chodziło głównie o substancję o pięknej nazwie „wielopierścieniowe węglowodany aromatyczne” (w holenderskim skrócie PAK, w angielskim – PAH).
W Holandii odbywają się oczywiście kontrole w salonach tatuaży, ale jeszcze nigdy nie sprawdzano, czy w stosowanych tuszach znajduje się PAK. Holenderskie inspekcje nie dysponują po prostu odpowiednim sprzętem, czytamy na portalu nu.nl.
Sz.B.
(29.11)