"Dzieci-talibowie terroryzują Sliedrecht"
Na głowach chusty, w dłoni kije przypominające noże, złowieszczy błysk w oku – przebrane za talibów dzieci, głównie afrykańskiego pochodzenia, terroryzują holenderskie miasteczko Sliedrecht.
- Kiedyś bawiliśmy się w Indian i kowbojów, ale teraz to posuwa się za daleko – powiedział dziennikarzowi AD ojciec chłopaka „zaatakowanego” przez małych talibów ze Sliedrechtu. Chłopakowi nic się nie stało, ale zszokowany wrócił do domu i opowiedział rodzicom o zgrai mini-talibów, grożącej mu kijami.
Ojciec, odważny jak George W. Bush, nie ugiął się przed talibami i przystąpił do kontrofensywy. Z aparatem fotograficznym w dłoni stawił czoła terrorystom w chustach i w wieku do 11 lat.
- Normalna rozmowa nie była z nimi możliwa. Wciąż dopytywali się, gdzie jest mój syn. Chcieli też bym przestał robić zdjęcia, ale oczywiście ich nie posłuchałem – mówił później bohaterski ojciec-fotograf ze Sliedrechtu.
- Ta grupka „dzieci-talibów” była bardzo zróżnicowana: był tam jeden Holender, ale także dzieci pochodzenia somalijskiego, tureckiego i marokańskiego – dodał.
Bohaterskiej postawy ojca nie podzielił jednak jego przeżywający traumę syn.
- Rozmawiałem z dzielnicowym. Miałem wybór, dokonać zwykłego meldunku o zaistniałej sytuacji czy złożyć oficjalne doniesienie o przestępstwie. Ale gdybym złożył doniesienie mój syn także musiałby pójść na komisariat, a nie chcę mu tego robić. Więc skończyło się na zwykłym meldunku – wytłumaczył.
I na tym, jak na razie, sprawa się skończyła. Sprawa, którą streścić można tak: grupka dzieci przegoniła inne dziecko, a to poskarżyło się rodzicom. Rodzice wyszli na podwórko i nakrzyczeli na agresywne dzieci.
Nikt nikogo nie uderzył, nie przelano ani jednej kropli krwi, Obama nie musiał zwołań narady w Białym Domu w sprawie zagrożenia terrorystycznego we Slidrechcie.
Jedyne, czym sprawa ta różniła się od setek podobnych, rozgrywających się każdego dnia na tysiącach holenderskich, polskich czy innych podwórek to fakt, że bawiące dzieci przebraniem przypominały nie Indian, kowbojów czy Batmana, ale Beduinów, czy – jak skojarzyło się to wściekłemu ojcu – talibów.
A mimo to jeden z najważniejszych dzienników w Holandii poświęcił tej sprawie dużo miejsca i opisał ją z pełną powagą.
Tekstowi dając tytuł, który i my powtórzyliśmy: „Dzieci-talibowie terroryzują Sliedrecht”.
Dziennik AD na stronie internetowej umieścił zdjęcie tej, kto wie, może nowej holenderskiej komórki al Kaidy:
ad.nl/ad/nl/1012/Nederland/article/detail/3502553/2013/09/02/Taliban-kinderen-terroriseren-Sliedrecht.dhtml
Może zamiast powtarzać ten tytuł powinniśmy jednak napisać: „Dziennikarze AD terroryzują Holandię naciąganymi historiami”?
***