śr., 03/10/2012 - 16:37

Na ostatnich nogach

Wróciłam wczoraj z pracy na tak zwanych „ostatnich nogach”. Nie tylko nogi były zresztą ostatnie, mój mózg także do pierwszych zdecydowanie się nie zaliczał. Praca wysysa ze mnie całą energię, a do tego siedzę w pokoju z Belgijskim Wampirem Energetycznym (w skrócie: BWE).

No i właśnie wczoraj BWE obmyślił sobie, że przekona mnie do podjęcia pracy w Antwerpii.

- Ależ porzuć tę żałosną i drogą Holandię! W Belgii czeka na ciebie prawdziwa kariera – grzmiał.

Obiecałam solennie, że rozejrzę się na belgijskim rynku pracy i z uczuciem ulgi zakrzyknęłam „doei!”. Zmusiłam ostatnie nogi (w tym jedną świeżo zrośniętą) do cwału w stronę stacji.

Na dziewiętnastą miałam być na seminarium n/t.: „Jak działa twój umysł?” we Wschodnim Amsterdamie. A tu jeszcze kota trzeba nakarmić!

Jeśli spytacie mnie, jak dział mój umysł w godzinach popołudniowych, odpowiem po prostu: nie działa. Dlatego też obawiam się, że zasnę w trakcie seminarium. Cóż to byłby za wstyd… Ażeby pobudzić się do działania, usiadłam z przodu.

Szkolenie rozpoczęło się z lekkim opóźnieniem, niemniej zaintrygowało mnie już od początku. Prowadzący zaczął bowiem od zwrotu: „Jestem profesjonalnym coach’em[1]”.

W poprzednim życiu byłam norką obśmiewającą wszystko wokół, w obecnym jestem dyslektykiem. Natychmiast zatem przyszedł mi do głowy epitet: profesjonalny couch[2]. Tak, to coś dla mnie. W niedzielę też jestem profesjonalnym couch’em.

„Coach, no couch![3]” – upomniałam się w myślach, ścierając siłą woli debilny uśmieszek, który wykwitł na mych ustach.

Seminarium potoczyło się gładko.

Prowadzący wyjaśnił przy pomocy slajdów budowę ludzkiego mózgu i za pomocą plastycznych przykładów opisał interakcje między jego trzema częściami składowymi: mózgiem gadzim, ssaczym oraz korą mózgową. Okazuje się, że nasze obecne wybory, zachowania, fobie i lęki mogą być determinowane jeszcze przed siódmym rokiem życia.

Niby takie rzeczy powszechnie wiadomo, ale jednak nikt nigdy tak jasno mi tego nie wytłumaczył.

Z jednej strony takie stwierdzenie niesie za sobą bardzo pesymistyczny wydźwięk, oznacza bowiem, że o swoich decyzjach mogę powiedzieć wszystko oprócz tego, że są racjonalne.

Z drugiej strony, nasze nastawienie można kształtować a fobie niwelować (tu prowadzący przedstawił kilka niesamowitych przykładów). Ponoć tego właśnie mają dotyczyć kolejne szkolenia, na które z przyjemnością się wybiorę.  Jeśli oczywiście czas pozwoli, a Belgijski Wampir nie wyssie ze mnie resztek sił życiowych.

Na tego typa niestety żadne szkolenie nie pomoże. A może się mylę?

gietat

pozostałe wpisy gietat

[1] Coach – ang. Trener

[2] Couch – ang. Kanapa

[3] Trener, nie kanapa!. Oba wyrazy to homonimy