Obrzydliwe! Holenderka naciągała na „martwe dziecko”
Pochodząca z południa Holandii oszustka wykazała się szczytem bezczelności.
Wymyśliła „śmierć swego trzyletniego dziecka” i wyłudzała pieniądze od ludzi dobrego serca, chcących pomóc jej w zorganizowaniu „godnego” pogrzebu.
Kobieta zwróciła się do fundacji „Make a Wish/Do a Gift” pomagającej ludziom w finansowych tarapatach. Początkowo jej opowieść brzmiała wiarygodnie. Jej trzyletnie dziecko zmarło („Zakrztusiło się jabłkiem”), kobieta nie ma pieniędzy, a gmina zobowiązała się wziąć na siebie tylko najbardziej podstawowe koszty pogrzebu.
Oszustka poprosiła najpierw o 300 euro na „koszty dojazdu reszty rodziny”. Jej opowieść zaprezentowano na stronie facebookowej fundacji. Los matki proszącej o parę euro na zorganizowanie godnego pogrzebu trzyletniego dziecka przemówił do ludzi. W sumie zebrano ok. 1,500 euro.
Polka wyskoczyła z dzieckiem na rękach przez okno
Również w rozmowach telefonicznych z szefową fundacji, Inge Minkenberg, kobieta z początku wydawała się wiarygodna. „Nieszczęśliwa matka” narzekała na to, że władze gminy nie chcą jej pomóc oraz na żłobek, w którym miało zginąć jej dziecko.
- W trakcie każdej z tych rozmów telefonicznych strasznie płakała – mówiła potem szefowa fundacji.
Z czasem chora fantazja oszustki okazała się dla niej zgubna. W dwa dni po historii z dzieckiem poinformowała, że jej były mąż i ojciec dziecka popełnił właśnie samobójstwo. Jego ostatnim życzeniem miało być to, by… zwłoki jego dziecka przewieziono do szpitala, w którym leżał.
Kobieta chciała pieniędzy na transport zwłok dziecka, a jednocześnie coraz mocniej upominała się o zebrane wcześniej 1,500 euro. Fundacja była gotowa przekazać te pieniądze jednak tylko wtedy, gdy kobieta okazałaby faktury z zakładu pogrzebowego.
"Dlaczego zabiłem moje dzieci"
Szefowa fundacji, coraz bardziej zaniepokojona dziwacznością tej sprawy, zaczęła wydzwaniać do zakładów pogrzebowych, szpitali i władz gminnych. Z każdym telefonem stawało się coraz bardziej jasne: nie było żadnego trzyletniego dziecka, żadnego udławienia się jabłkiem, żadnego pogrzebu czy byłego męża-samobójcy.
- Ona coraz częściej kłamała. Kiedy ją skonfrontowałam z faktem, że nie udało mi się zweryfikować informacji na temat śmierci dziecka i pogrzebu, usunęła swoje konta z sieci. Były one najpewniej zarejestrowane na fałszywe nazwisko – powiedziała. Kobieta przestała odpowiadać na maile, zniknęła z Facebooka i nie odpowiada na telefony. Jej prawdziwego nazwiska jeszcze nie ustalono.
Pięć osób złożyło już doniesienie na policji o popełnieniu przestępstwa przez oszustkę. Osobom, które wpłaciły pieniądze poruszone opowieścią o pogrzebie dziecka, fundacja oddała pieniądze.
AM
Na podstawie tekstu z: dichtbij.nl/roermond/112/artikel/3740444/vrouw-verdacht-van-verzinnen-dood-van-kindje-om-geld.aspx