Polacy remontowali dom antypolskiej pani senator?
- Polacy zabierają nam nasze miejsca pracy – głosili politycy PVV, gdy z pompą uruchomili portal skarg na imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej. Teraz okazuje się, że młodziutka pani senator antyimigracyjnej partii Wildersa, niejaka pani Gabriëlle Popken, najprawdopodobniej zleciła remont swego mieszkania... polskim robotnikom.
Tak przynajmniej twierdzi dziennik Eindhovens Dagblad. Na dzień przed holenderskimi wyborami parlamentarnymi gazeta opublikowała tekst na temat konfliktu między Popken, a firmą przeprowadzającą remont w jej mieszkaniu w Hadze (ed.nl/nieuws/algemeen/binnenland/11685287/PVV-senator-laat-woning-door-Polen-opknappen.ece).
Pomiędzy Popken a polskim przedsiębiorcą Andrzejem Małkiem z firmy Adma Onderhoudsbedrijf doszło do sporu – czytamy w gazecie. Według Małka Popken zalega jego firmie z zapłatą 12,000 euro.
- Ona szuka rzeczy, których nie wykonaliśmy prawidłowo. Ale takich rzeczy nie ma – gazeta cytuje słowa Polaka. I dodaje: remont kosztował w sumie 80,000 euro i trwał trzy miesiące. A zatem przez cały kwartał w mieszkaniu polityka PVV, partii ostrzegającej przed Polakami podbierającymi Holendrom miejsca pracy, przebywało... siedmiu polskich robotników.
„Straciłeś pracę na rzecz Polaka, Bułgara, Rumuna czy innego imigranta z Europy Środkowej lub Wschodniej? Chętnie wysłuchamy Twojej historii”, reklamował się anty-imigrancki portal Wildersa. Holenderscy budowlańcy z Hagi powinni teraz wysłać na stronę PVV donos na panią senator PVV, która również od holenderskich specjalistów woli polskich...
- Tak, uważam to za trochę dziwne – gazeta cytuje reakcję Małka – Partia ta założyła punkt skarg, a ona [Popken] zatrudniła nas u siebie.
Popken ma 29 lat. Od 2010 roku była parlamentarną asystentką Geerta Wildersa, a od połowy 2011 roku zasiada w holenderskim senacie.
Popken początkowo odmawiała komentarzy Eindhovens Dagblad, jednak już następnego dnia inne gazety poinformowały o jej reakcji. Pani senator zaprzeczyła, by zatrudniła Polaków do remontu swego mieszkania w Hadze, napisał dziennik Volkskrant (volkskrant.nl/vk/nl/10346/Vertrek-Hero-Brinkman/article/detail/3315057/2012/09/12/PVV-senator-Ik-huurde-geen-Polen-in.dhtml). Przyznała, że jest w konflikcie z głównym wykonawcą remontu, ale nie jest to polska, ale niderlandzka firma budowlana Drufa.
Pani senator dodała jednak, że „nie sprawdzała paszportów wszystkich pracowników”, zajmujących się remontem jej domu. Można to zinterpretować jako przyznanie się do faktu, że również i polscy robotnicy remontowali jej dom. Być może firma, z którą podpisała kontrakt, faktycznie była holenderska, ale główny holenderski wykonawca zlecił część zadań polskiemu podwykonawcy.
Popken zapowiedziała w Volkskrant w związku z tym, że „następnym razem przy zawieraniu umowy z wykonawcą budowlanym zwróci uwagę na to, jakich podwykonawców zamierza on zaangażować”.
Czy nie prościej byłoby po prostu przyznać: ci polscy robotnicy są tańsi i lepsi niż holenderscy?