Fala morderstw w Amsterdamie (2)
(pierwsza część tutaj>>>Fala morderstw w Amsterdamie (1) )
29 grudnia 2012 r. Amsterdamem wstrząsnęła strzelania w dzielnicy Staatslidenbuurt (kilkaset metrów od samiuśkiego centrum stolicy).
Przy ulicy Bossepad kilkoro mężczyzn otworzyło ogień do Range Rovera, w którym znajdowały się cztery osoby. Dwóch z pasażerów – Said el Yazidi oraz Youssef Lkhorf – zginęło na miejscu.
Nie o nich jednak atakującym chodziło. W ostrzelanym samochodzie siedzieli też 20-letni płatny morderca Rida Bennajem oraz gangster Benaouf A. Oto po czym poznaje się skutecznego mafioso: wie, jak uniknąć kul. Benaouf A. znowu się wymknął. Wskoczył do kanału i ukrył się pomiędzy domkami na wodzie.
Strzelanina w Staatslidenbuurt zszokowała mieszkańców stolicy. Takiego Dzikiego Zachodu w Amsterdamie nie było od dawna. Sprawcy oddali dziesiątki strzałów z kilku sztuk broni, kule trafiały w samochody, domy, drzewa, ostrzelano radiowozy. Najprawdopodobniej strzelano z kałasznikowów.
Padły dwa trupy, ale nie ten, na którym zleceniodawcy (Martha?) zależało najbardziej. W trupach pomiędzy Marthą a Benaoufem remis 2-2, ale Benaouf A. nieźle się najadł strachu. Kiedy wyszedł z wody policjanci nie wiedzieli z kim mają do czynienie. Wstrząśniętemu Benaoufowi A. pożyczyli nawet telefon. Ten zadzwonił po znajomych, którzy przyjechali na miejsce strzelaniny i... zabrali Benaoufa A. Bye, bye, policjanci.
W marcu 2013 r. wojna gangów wkracza w kolejną fazę. W dzielnicy Amsterdam-West, na ulicy Comeniusstraat ginie Rida Bennajem. Mimo dopiero 21 lat na karku zdołał już zbudować reputację skutecznego mordercy na zlecenie. To przecież on najprawdopodobniej zabił Takkę (płatnego zabójcę z jeszcze większym dorobkiem niż Bennajem) oraz wcześniej razem z Marchano P. zlikwidował Bobo.
A więc kolejny punkt dla Marthego i kolejny cios dla Benaoufa A.? Bennajem to przecież człowiek Benaoufa A., Bennajem to przecież na zlecenia Benaoufa A. zamordował Takkę i Bobo?
Tutaj nagły zwrot akcji.
Zabicie Bennajema zlecił najprawdopodobniej nie Martha, ale… Benaouf A.! Jak to, dlaczego? Przecież jeszcze niedawno wspólnie cudem uniknęli śmierci w gradzie kul w Staatslidenbuurt? I właśnie o to poszło. Benaouf A. podejrzewał, że Bennajem współpracował z zamachowcami ze Staatslidenbuurt. Że to on go tam ściągnął, a następnie wystawił na pewną śmierć. Benaouf A. nie lubi takich numerów.
Zemsta trochę go kosztowała, ale była słodka. Za zabicie Bennajema Benaouf zapłacił podobno 50 tysięcy euro. Zabójcą Bennajema był (znowu trzeba dodać: podobno) Solaiman L., bliski kolega Bennajema. L. dał swojemu przyjacielowi komórkę z wbudowanym czujnikiem, dzięki czemu L. wiedział, gdzie Bennajem przebywa i łatwiej było mu zaplanować jego zabójstwo. Tak to już z przyjaciółmi w tym światku bywa.
3-2 dla Benaoufa A., bo jak się wydaje Bennajem w chwili śmierci był już człowiekiem Marthego.
Benaouf A. miał jednak inne problemy na głowie. Wiosną 2013 r. został aresztowany w Rotterdamie. Mimo, że od tego czasu do dziś siedzi za kratkami w oczekiwaniu na proces, rozkręcona przez niego spirala przemocy nadal zbiera śmiertelne żniwo. Jego ludzie nie śpią, podobnie ludzie Marthego. W pewnym sensie Benaouf A. może być wdzięczny policji: gdyby pozostał na wolności, dziś już by najprawdopodobniej nie żył.
Kolejny trup pada w muzeum. Dwa miesiące później, w maju 2013 r., w amsterdamskim Muzeum Żeglugi Scheepvaartmuseum obywała się impreza z cyklu The Waterfront. To zamknięte imprezy, na których bawią się holenderskie gwiazdy show-biznesu, znani sportowcy oraz kryminaliści z wypchanymi portfelami.
Na środku parkietu pełnego tańczących ludzi ktoś strzela w głowę 26-letniego Souhaila Laachira. W półświatku uchodzi on za człowieka Benaoufa A. Laachir umiera. Przed muzeum policja aresztuje 25-latka E.L., człowieka – a jakże – Marthego. E.L. ma przy sobie broń, ale okazuje się, że nie z tej broni oddano śmiertelny strzał. Prokuratura oskarża go o współudział w tej zbrodni, ale to nie on był mordercą. Kto więc? Nie wiadomo. Ale wszystko wskazuje na innego z członków gangu Marthego. 3-3.
W połowie sierpnia kolejna próba zamachu w Amsterdam-West. Dobry znajomy Marthego, Inchomar B. zostaje ostrzelany na ulicy Antwerpenbaan. Kilka kul go trafia, ale cudem uchodzi z życiem. Inchomar B. trafił kilka miesięcy wcześniej – wspólnie z Marthym – na pewien czas w ręce policji, ponieważ podejrzewano ich o przygotowanie zamachu na Benaoufa A. Obu panów wypuszczono z powodu braku twardych dowodów.
Wszystko wskazuje na to, że za próbą pozbawienia życia Inchomara powinni stać ludzie Benaoufa A., ale znawcy amsterdamskiego półświatka przestrzegają przed wyciąganiem prostych wniosków. Inchomar ma bogatą przeszłość kryminalną i z niejednego pieca chleb jadł.
W dodatku odmówił składania zeznań i nie chciał policji pomóc w znalezieniu zamachowca, który chciał go pozbawić życia. Jeśli strzelał do niego człowiek Benaoufa A., dlaczego więc Inchomar nie wydał go policji – przynajmniej w taki sposób mógłby mu zaszkodzić?
W tej wojnie jest nie tylko wiele trupów, ale i wiele tajemnic.
Mieliśmy już udane i nieudane zamachy, strzały w pubach i w muzeum, przyjaciół-zdrajców i niewinne ofiary – czego jeszcze brakuje? Na przykład samobójstwa.
Niespełna tydzień po nieudanym zamachu na Inchomara w więzieniu w Haarlemie (kwadrans jazdy pociągiem od Amsterdamu) odbiera sobie życie 36-letni Chris Bouman. Trafił do więzienia ponieważ podejrzewano go o współudział w antwerpskim mordzie.
Również on grał na dwóch frontach. Był przyjacielem Bobo, ale przyjaźń ta nie przeszkodziła mu w wystawieniu Bobo na linię strzału Marchano P. i Bennajema. To właśnie Bouman wysłał im smsa, że jest z Bobo na parkingu przed antwerpskim hotelem. Bouman musiał uznać, że albo spędzi resztę życia w więzieniu, albo po wyjściu na wolność czeka go los podobny do pozostałych uczestników tej wojny. Wybrał trzecią możliwość: śmierć z własnej ręki.
W 2014 r. sprawy nabierają przyspieszenia i trup ściele się jeszcze gęściej.
W lutym pętla zacisnęła się na szyi innego ze znanych już bohaterów tej opowieści. Alexander Gillis, który w kwietniu 2012 r. wspólnie z płatnym mordercą Bennajemem zamordował płatnego mordercę Takkę, sam padł ofiarą mordu. Zginął w Zaandam, kilka kilometrów na północ od Amsterdamu. Do dziś nie wiadomo dokładnie kto go zastrzelił, ale podejrzewa się o to Massoda Amina Hoesseiniego (zastrzelonego, a jakże, kilka miesięcy później).
Na kolejny mord nie musiano długo czekać. 22 marca 2014 r. na ulicy Amstelveenseweg w Amsterdamie ginie 30-letni Mohamed el Mayouri. Uchodził on za człowieka Benaoufa A., ale chciał sypać i zamierzał opowiedzieć policji w szczegółach o roli Benaoufa A. w antwerpskim mordzie. Nie opowiedział, bo szybciej niż policja dotarła do niego kula. Nie wiadomo, kto strzelał.
Wszystkie te mordy były jedynie przygrywką do kolejnego. 22 maja 2014 r. w Amstelveen, spokojnej mieścinie pod Amsterdamem, dochodzi do wielkiego zwrotu akcji. Dalsza część>>>Fala morderstw w Amsterdamie (3)