Holenderski "dron Mengele" wylądował w Polsce
Feministki z holenderskiej organizacji Women on Waves zorganizowały prowokacyjną akcję, która ma uświadomić różnice w dostępie do usług aborcyjnych w Polsce i innych krajach Europy.
Za pomocą drona postanowiły przemycić z Frankfurtu nad Odrą do Słubic dwie dawki tabletek wczesnoporonnych.
Wszystko to działo się pod okiem policji, gapiów, mediów. Byli też przeciwnicy akcji z "Fundacji Małych Stópek". Prezes fundacji ksiądz Tomasz Kancelarczyk akcję Women on Waves nazywał wprost: Dron Mengele. Działacze rozdawali kilkucentymetrowe plastikowe figurki płodów i mówili tak wygląda 10-tygodniowy płód.
Zwaśnione strony nie próżnowały, ale na szczęście skończyło się na utarczkach słownych.
Dron wylądował.
Tabletki wczesnoporonne zostały zażyte natychmiast przez dwie aktywistki. Jedna z oddziału Women on Waves, druga z berlińskiej organizacji Ciocia Basia, oferującej pomoc kobietom z Polski w dokonaniu aborcji w Niemczech.
Jedna z nich, Agnieszka Olszewska dla gazety.pl : "- Zażyję od razu, aby nie była rozprowadzana do innych osób w Polsce i polskie prawo nie zostało złamane. Po jej zażyciu następuje zjawisko podobne do naturalnego poronienia"
"- Ta akcja ma pokazać, że polskie kobiety mają wielki problem, aby legalnie dokonać aborcji. Nie mają też dostępu do medycznej aborcji" - powiedziała mediom, Holenderka dr Ginulla Kleiverda, działaczka Women on Waves.
Nie wiemy czy aktywistki zażyły tabletki ponieważ były w niechcianej ciąży, czy nafaszerowały się chemią dla dobra sprawy. Brak informacji na ten temat w polskich mediach.
podobne artykuły:
Aborcja. Polki częściej niż Holenderki?
Jak dokonać aborcji w Holandii?
Lądowanie "drona Mengele"