95 lat temu w Holandii odbyły się Igrzyska Olimpijskie
Jedyne dotąd w historii Holandii igrzyska pod wieloma względami przeszły do historii. Również polskiego sportu.
28 lipca 1928 roku otwarcie igrzysk
Kiedy w 1923 roku przyznano Holendrom prawo organizacji igrzysk 1928 roku, wielu odetchnęło z ulgą.
Niderlandzcy działacze już od lat zabiegali o ten zaszczyt, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. A to igrzyska 1920 roku przyznano Antwerpii, by zdruzgotanym pierwszą wojną światową Belgom dać nieco nadziei. A to w 1924 roku twórca współczesnego ruchu olimpijskiego baron Pierre de Coubertin zadbał o to, by to to jego rodzinna Francja zorganizowała imprezę (Paryż). Do trzech razy sztuka, myśleli Holendrzy, i los przyznał im rację: w 1928 roku przyszedł czas na Amsterdam.
(na zdjęciach Stadion Olimpijski na południu Amsterdamu)
Pod wieloma względami amsterdamska edycja igrzysk była historyczna. Z powodu igrzysk zdecydowano się na budowę całkiem nowego stadionu – dziś wydaje się to czymś oczywistym, ale na początku XX wieku igrzyska nie były jeszcze tak spektakularną imprezą jak dziś i wiele miast-organizatorów upychało olimpijskie zawody na już istniejące obiekty.
Amsterdam podszedł do sprawy na poważnie i z rozmachem. Na południu miasta wzniesiono Olympisch Stadion, główną arenę olimpijskich zmagań, mogącą pomieścić około 40 tysięcy widzów. Mimo kilku późniejszych prób doprowadzenia do wyburzenia obiektu – na szczęście nieudanych – stadion przetrwał do dziś, a dzięki renowacji sprzed kilku lat wygląda obecnie mniej więcej tak samo, jak w 1928 roku.
Główna brama stadionu jest zazwyczaj otwarta (do godz. 17.00) i każdy, kto ma ochotę zobaczyć arenę olimpijskich zmagań sprzed 84 lat, może wejść do środka i potruchtać sobie na bieżni, na której legendarny fiński biegacz Paavo Nurmi, ówczesny odpowiednik Phelpsa, zdobył swe dziewiąte olimpijskie złoto. Albo pospacerować po trawie, w której lądował dysk rzucany przez Halinę Konopacką – która to właśnie tutaj, w Amsterdamie, w 1928 roku zdobyła pierwszy złoty medal w historii występów Polaków na igrzyskach olimpijskich. Konopacka, pierwszy olimpijski mistrz w dziejach Polski to swego rodzaju dziecko Amsterdamu – nie zawsze się o tym pamięta.
Konopacka – uznana przez ówczesnych również za najpiękniejszą uczestniczkę igrzysk – przeszła do historii nie tylko polskiego, ale i światowego sportu. Amsterdamskie zawody były pierwszymi igrzyskami, w których dopuszczono kobiety do udziału w konkurencjach lekkoatletycznych i gimnastyce. Złoto w rzucie dyskiem, zdobyte przez Konopacką 31 lipca 1928 roku było jednocześnie pierwszym złotem zdobytym na igrzyskach przez kobietę w konkurencji lekkoatletycznej. Genialna Polka, która była prawdziwym człowiekiem renesansu – rzucała dyskiem i oszczepem, pchała kulą, skakała wzwyż i w dal, malowała obrazy i pisała wiersze – pobiła przy okazji rekord świata.
Nie wszyscy byli przekonani do pomysłu lekkoatletycznych zawodów z udziałem kobiet. Legendą obrósł bieg na 800 metrów, po zakończeniu którego wiele zawodniczek padło wycieńczonych na bieżnię. „To dla nich za dużo, kobiety się do tego nie nadają!” – pomyślała część obserwatorów, również tych zasiadających we sportowych władzach. Efekt? Do 1960 roku zakazano na igrzyskach organizowania kobiecych biegów dłuższych niż 200 metrów…
Ale Amsterdam 1928 nie należał wyłącznie do Konopackiej i kobiet. W biegach średnio i długodystansowych dominację potwierdzili Finowie. Wspomniany już Nurmi oprócz dziewiątego złota zdobył też dwa srebra. We wszystkich dystansach od 1,500 m i dłuższych wygrywali reprezentanci Finlandii. To pokazuje, jak bardzo sport i igrzyska w minionych ośmiu dekadach się zmieniły – dziś dystanse te są domeną afrykańskich biegaczy, a po fińskiej dominacji niewiele zostało.
Pływak Johann Weissmüller zdobył w Amsterdamie dwa złota (w 1932 roku dorzucił do złotej kolekcji kolejne cztery krążki), ale to nie dzięki pływackim wyczynom znany jest po dziś dzień. Po zakończeniu kariery pływackiej Weissmüller zajął sią aktorstwem. W latach trzydziestych i czterdziestych wystąpił w 12 filmach w roli Tarzana, stając się supergwiazdą na miarę Brada Pitta czy Johnny’ego Deppa – kobiety mdlały na jego widok, a Weissmüller/Tarzan stał się symbolem seksu. Nie dziwi, że zaliczył w życiu pięć małżeństw…
Amsterdam 1928 to też początek wielu tradycji olimpijskich. To tutaj po raz pierwszy paradę sportowców otworzyła reprezentacja Grecji, a zakończyła ekipa gospodarzy.
To w Amsterdamie ustalono, że maraton będzie wynosić 42 km 195 metrów. To wreszcie w Amsterdamie narodziła się jedna z najważniejszych współczesnych tradycji olimpijskich: uroczyste zapalenie znicza. Co prawda inaczej niż obecnie zapalającym nie był wówczas znany sportowiec, ale… pracownik miejskiego przedsiębiorstwa gazowego. Ale liczył się sam pomysł, który później już na zawsze się przyjął.
Dziś już o tym nie pamiętamy, ale do 1948 roku igrzyska olimpijskie były nie tylko świętem sportu, ale i… kultury. Równolegle do zawodów sportowych organizowano konkurs sztuk, w którym również przyznawano medale. W kategorii malarstwo zwyciężył w 1928 r. holenderski artysta Isaac Israels, a w kategorii architektura Jan Wils – autor projektu amsterdamskiego Stadionu Olimpijskiego.
Ale i na sportowym polu igrzyska ułożyły się po myśli gospodarzy. Dzięki sześciu złotym, dziewięciu srebrnym i czterem brązowym medalom Holendrzy zajęli ósme miejsce w klasyfikacji medalowej, najlepsze w historii niderlandzkiego sportu. Dopiero w 2000 roku w Sydney udało się Holendrom ponownie zająć 8 miejsce w rankingu.
Polska – ze złotem Konopackiej, srebrem drużyny jeździeckiej i trzema brązowymi medalami (szermierka, wioślarstwo i jeszcze raz jeździectwo) – uplasowała się w klasyfikacji medalowej na miejscu 21. Najlepsi byli Amerykanie (22 złota), na drugim miejscu znaleźli się Niemcy (10 złotych medali), a miejsce trzecie wybiegali Finowie (8 złotych krążków).
Co ciekawe, w 1928 roku nie praktykowano jeszcze uroczystego wręczania medali po zakończeniu zawodów. Wręczano jedynie złota i to za jednym zamachem: na uroczystości zamknięcia igrzysk sportowcy grzecznie ustawili się w kolejce do holenderskiej królowej Wilhelminy, a ta kolejno zawieszała im medale.
Z Wilhelminą był zresztą problem. Królowa obraziła się na organizatorów za to, że nie skonsultowano z nią daty otwarcia igrzysk i na uroczystość wysłała męża, księcia Hendrika. Swoją nieobecność wytłumaczyła planowaną podróżą do Norwegii, choć nie była to żadna oficjalna, państwowa podróż i spokojnie można było ją przełożyć. Na zamykającej igrzyska uroczystości obrażalska Wilhelmina już się jednak pojawiła.
A na zamknięciu było co świętować. W sumie sprzedano 600,000 biletów, Amsterdam okazał się sprawnym organizatorem, a igrzyska przyczyniły się do promocji miasta. O niektóre bilety toczono prawdziwe boje: już dzień przed rozpoczęciem sprzedaży biletów na mecz piłkarski Holandia-Urugwaj tysiące chętnych zaczęło się ustawiać w kolejkach przed kasami przy Nieuwe Spiegelstraat i de Vijzelstraat. Doszło nawet do walki wręcz, zamieszek ulicznych i interwencji policji.
Urugwaj, wówczas mistrz świata, ostatecznie zwyciężył w całym turnieju pokonując w finale Argentynę. Mówiąc dokładniej: w dwóch finałach. Pierwszy mecz finałowy zakończył się wynikiem 1-1, a ponieważ nie rozstrzygano wówczas meczy w rzutach karnych, rozegrano kolejny mecz, w którym Urugwaj zwyciężył 2-1. Tak, od 1928 roku w sporcie wiele zasad się nieco zmieniło.
Igrzyska oznaczały także wiele zmian dla samego miasta. Dziś Amsterdam jest wielokulturowym miastem, zamieszkiwanym przez przedstawicieli około 200 nacji, jednak w 1928 roku dla wielu amsterdamczyków widok czarnoskórych sportowców był nie lada atrakcją i szokiem kulturowym. Wraz z amerykańską ekipą przybyła do Amsterdamu również moda na picie tajemniczego wówczas, czarnego napoju: Coca-Coli.
Początkowo wiele jednak wskazywało na to, że igrzyska zakończą się klapą. Pod koniec lat dwudziestych XX w. europejski kryzys gospodarczy – tak, tak, wyrażenie to również i wtedy odmieniano przez wszystkie przypadki – dawał o sobie mocno we znaki. Kiedy okazało się, że sportowcy rywalizować będą również w niedzielę, chrześcijańskie partie polityczne wycofały wsparcie dla idei igrzysk, w efekcie czego rząd nie przeznaczył na organizację obiecanych wcześniej kwot. Zdesperowani organizatorzy zwrócili się z apelem bezpośrednio do narodu i w powszechnej zbiórce w 1928 r. rzutem na taśmę udało im się zgromadzić 1,5 miliona guldenów.
Opowieści te brzmią dziś zupełnie dziwacznie – szczególnie jeśli pomyślimy o rozmachu i perfekcji organizacyjnej zakończonych niedawno igrzysk w Londynie – ale nie zapominajmy: to było 85 lat temu.
A igrzyska – już w tej nowoczesnej, spektakularnej, rozbudowanej formie – być może wrócą do Amsterdamu. Niderlandzkie władze mają zamiar ubiegać się o prawo organizacji igrzysk w 2028 roku. Jeśli Holendrom uda się przekonać członków MKOL, drugie amsterdamskie igrzyska odbędą się w Amsterdamie równo 100 lat po pierwszych.
Amsterdam 1928 / Londyn 2012 – porównanie
Liczba państw uczestniczących: 46 / 204
Liczba sportowców: 2,883 / 10,500
Liczba dyscyplin sportowych: 14 / 26
Liczba konkurencji: 109 / 302
SZ.B