Wisława Szymborska o Holandii (część 2)
„Dziewczyna z perłą” z haskiego muzeum Mauritshuis
Dla większości laików Vermeer kojarzy się właśnie z nią, „Dziewczyną z perłą”, nazywaną często „Mona Lisą” Północy.
Szymborska wolała jednak skromniejszą, a przez to być może jeszcze bardziej tajemniczą, „Mleczarkę”.
Przekonać się o tym można choćby oglądając urzekający i jednocześnie przezabawny film dokumentalny Katarzyny Kolendy-Zaleskiej.
W dokumencie „Chwilami życie bywa znośne” (film prezentujemy na końcu artykułu), dziennikarka nie tylko doprowadziła do wirtualnego spotkania noblistki z uwielbiającym ją Woody Allenem, ale i odbyła kilka podróży.
W tym do Amsterdamu, Hagi i Delft. Panie odwiedziły między innymi okolice miejsca narodzin Vermeera (Delft), „Dziewczynę z perłą” (wspomniany już Mauritshuis w Hadze) i oczywiście „Mleczarkę” (Rijksmuseum w stolicy).
W filmie zobaczymy też unikalne ujęcie: Szymborska robiąca sobie zdjęcie przed coffeshopem! Nieprzypadkowym coffeshopem.
Uwielbiająca robienie sobie fotek pod dziwacznymi tablicami i znakami noblistka nie mogła przejść obojętnie obok lokalu noszącego nazwę „Baba”. (babashops.nl).
Podczas pobytu w Holandii poetka musiała być w świetnym humorze – co potwierdza poniższa anegdotka przytoczona przez Kolendę-Zaleską na łamach „Gazety Krakowskiej”.
- W Amsterdamie płynęliśmy stateczkiem przez kanały. W pewnej chwili Wisława Szymborska zobaczyła stary urokliwy dom z firankami i zaczęła improwizowaną opowieść, która trwała przez całą godzinną podróż. Była to legenda o żyjącej w tym domu w XVIII wieku dziewczynie garbusce.
- Opowieść była zajmująca i zabawna – opowiadała później dziennikarka TVN-u.
Poświęcony w całości Vermeerowi wiersz z początku tego tekstu nie jest jedynym Vermeerowskim śladem w twórczości Szymborskiej.
Wiersz „Pochwała snów” otwierają następujące wersy:
We śnie
maluję jak Vermeer van Delft.
Rozmawiam biegle po grecku
i nie tylko z żywymi.
Prowadzę samochód,
który jest mi posłuszny.
Jestem zdolna,
piszę wielkie poematy.
Słyszę głosy
nie gorzej niż poważni święci.
(…)
Z początkiem tego utworu („We śnie maluję jak Vermeer z Delft”) wiąże się pewna legenda. Osobisty sekretarz Szymborskiej sprowadził jej kiedyś katalog z obrazami mistrza z Delft. W dedykacji napisał: Na jednym z płócien Vermeera/ Gdy dokładnie poszpera/ Inskrypcję znajdzie gdzieś z prawa:/ "We śnie piszę jak Wisława".
Twierdzenie, że Szymborskiej udawało się w poezji wyrażać to, co Vermeer ukazywał na swych płótnach, podziela nie tylko jej sekretarz.
Sz. B.
(powrót do strony pierwszej >>> Wisława Szymborska o Holandii )
PS. Dla tych, którzy wolą niderlandzkie tłumaczenie „Vermeera”, oto i one:
Vermeer
Zolang die vrouw uit het Rijksmuseum
in geschilderde stilte en concentratie
uit een kan in een schaal
dag in, dag uit melk giet,
verdient de Wereld
geen einde van de wereld.
(tłum. Karol Lesman)
ZAPRASZAMY NA FILM „Chwilami życie bywa znośne”