Krytykował wyzysk Polaków, dostanie olbrzymią władzę. Będzie lepiej?
Jeszcze niedawno był niezbyt znanym posłem Partii Pracy, zajmującym się m.in. imigracją. Teraz zostać ma ministrem finansów i zarządzać dziesiątkami miliardów.
Naszego niedawnego rozmówcę, posła Partii Pracy Jeroena Dijsselbloema, czeka awans życia. Dijsselbloem ostro wypowiadał się na temat nieuczciwych agencji pracy i wyzysku Polaków w Holandii.
Dijsselbloem stanie się wkrótce jednym z najbardziej wpływowych Holendrów - oczywiście jeśli przecieki, dotyczące składu nowego rządu, potwierdzą się. W koalicyjnym gabinecie liberalnego VVD i lewicowej Partii Pracy (PvdA) Dijsselbloemowi przypaść ma w udziale jedno z najważniejszych ministerstw. Jako minister finansów przygotowywać będzie budżet, kontrolować wydatki i reprezentować Holandię na unijnych szczytach ministrów finansów.
O prawdopodobnym składzie nowego rządu poinformował w piątek portal nu.nl.
Premierem pozostanie oczywiście Mark Rutte ze zwycięskiej partii VVD. Wicepremierem z ramienia Partii Pracy zostać ma Lodewijk Asscher, obecnie wpływowy radny w Amsterdamie, odpowiedzialny m.in. za finanse i edukację.
To, że Asscher szybko awansuje, już przewidywaliśmy na tych łamach. „Lodewijk Asscher [jest] przez wielu obserwatorów uważany za jednego z najzdolniejszych polityków w kraju, z szansami na wielką karierę w przyszłości na poziomie krajowym”, pisaliśmy w tekście o cięciach w budżecie stolicy. (Zamrożenie płac w Amsterdamie)
No i proszę: według nu.nl Asscher zostać ma wicepremierem. A przy okazji ministrem pracy i spraw społecznych. Oznaczałoby to, że z ministerstwem tym pożegnać by się musiał Henk Kamp z VVD. Byłaby to dobra informacja dla polskich imigrantów w Holandii, gdyż Kamp nie uchodził za największego przyjaciela imigrantów zarobkowych z nowych krajów UE.
Dlaczego? O niektórych jego działaniach przeczytamy m.in. tutaj: http://www.mojaholandia.nl/artykul/zniknela-wazna-strona-dla-polakow-w-holandii
Lider Partii Pracy, Diederik Samsom, nie wejdzie do rządu i zadowoli się funkcją szefa frakcji parlamentarnej PvdA. Dla Samsoma, który sam miał ambicję zostania premierem, przyjęcie oferty bycia „jedynie” wicepremierem czy ministrem, nie wchodziło najprawdopodobniej w ogóle w grę. Ach, ta ambicja.
Lider holederskiej lewicy woli zostać w parlamencie, co da mu większe pole manewru. Z jednej strony będzie dbać o wsparcie rządowych planów (bądź co bądź jego PvdA będzie współrządzić), z drugiej strony w przypadku niepopularnych decyzji rządu, będzie mógł się od nich lekko dystansować.
Co jednak nas bardziej interesuje, to prawdopodobny awans Dijsselbloema. Z Jeroenen Dijsselbloemem rozmawialiśmy przed wyborami na tematy związane m.in. z integracją i polskimi imigrantami. I usłyszeliśmy wiele ciekawych zapowiedzi.
- Chcemy ostro się zabrać za nieuczciwych pracodawców, pośredników pracy i wynajemców, którzy łamią prawo i wyzyskują imigrantów zarobkowych – tłumaczył pochodzący z Eindhoven poseł – Nałożymy na nich wysokie grzywny (80.000 euro za poważne wykroczenia).
Zapowiadał także nałożenie na agencje pracy nowych obowiązków. Odpowiadać by one miały również za pomoc Polakom w integracji z holenderskim społeczeństwem.
- Biura pośrednictwa pracy powinny być (...) zobowiązane, by uczyć niderlandzkiego osoby, które pracują w Holandii co najmniej trzy miesiące (nie dotyczy to zatem pracy sezonowej). To dotyczy także Polaków, którzy zamierzają pozostać w Holandii – tłumaczył.
Odniósł się też do kwestii podwójnego obywatelstwa. W Holandii obowiązuje obecnie restrykcyjna ustawa zakazująca (poza pewnymi drobnymi wyjątkami) posiadania dwóch paszportów.
Polak, urodzony i wychowany w Polsce, ale mieszkający od lat w Holandii i chcący stać się oficjalnie częścią tego społeczeństwa, stoi przed dramatycznym wyborem: zrezygnować z polskiego paszportu na rzecz holenderskiego? Czy pozostać przy polskim, ale do końca życia mieszkać w kraju, którego nie jest się obywatelem?
- PvdA nie widzi żadnego problemu w posiadaniu podwójnego obywatelstwa – uspokajał Dijsselbloem – Paszport nie mówi niczego o tym, w którym kraju ktoś się czuje jak w domu lub wobec którego kraju jest „lojalny”. Będziemy dlatego zabiegać o to, by propozycja ustawy zabraniającej ludziom posiadania dwóch paszportów nie została przyjęta – zapowiedział.
Dijsselbloem mówił jednak przede wszystkim o kwestiach związanych z pracą i warunkami, w jakich przychodzi żyć imigrantom, przyjeżdżającym do Holandii.
- Niestety polscy i inni imigranci są często ofiarami wyzysku, za którym stoją nieuczciwi wynajemcy mieszkań, pracodawcy i pośrednicy pracy. Zarabiają oni na potrącaniu z płac kosztów mieszkania, ubezpieczeń zdrowotnych i dojazdu, przez co płace stają się dużo niższe niż płaca minimalna – mówił wówczas Dijsselbloem. I dodawał:
- Chcemy, by każdy, kto pracuje w Holandii dostawał za taką samą pracę taką samą płacę, bez względu czy chodzi tu o Polaka czy Holendra.
Czy teraz, gdy zostanie jednym z najbardziej wpływowych polityków w Holandii, tak się stanie?
Nie można oczywiście przeceniać wpływów Dijsselbloema. Jako minister finansów nie będzie odpowiadać za kwestie związane z imigracją czy integracją. Także sprawy związane z mieszkaniami, podwójnym obywatelstwem czy kontrolowaniem agencji pracy, leżą w gestii innych ministerstw lub parlamentu.
Ale warto przypomnieć te słowa Dijsselbloema, bo w wywiadzie z mojaholandia.nl prezentował przecież nie tylko własne poglądy, ale i stanowisko swojej partii. A partia ta, PvdA, jest obecnie drugą największą w holenderskim parlamencie. I co jeszcze ważniejsze: będzie współrządzić.
Więc można wymagać, by choć część z tych zapowiedzi została zrealizowana.
Nawet gdyby się okazało, że posada ministra finansów dla Dijsselbloema była jedynie plotką, a teka ta trafi w ręce innego z posłów PvdA.
Będziemy śledzić, na ile Partia Pracy wywiąże się ze swoich zobowiązań. Także tych wobec imigrantów.
Trzymamy za słowo.
Tutaj znajdziemy wywiad, jakiego Jeroen Dijsselbloem udzielił nam przed wyborami:
"3 pytania do" - Rozmowa z Jeroenem Dijsselbloem
Sz. B.