śr., 26/08/2015 - 21:22

Trzeźwa Polka przejechała śledzia na kempingu

Po dłuższej przerwie kolejny tekst Gietat, polskiej blogerki w Holandii.

Jako, że jutro wyjeżdżam a mój partner (nie mylić z konkubentem) zdobył ważny kontrakt na serwis sieci Dużej Firmy i też wyjeżdża, nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko odstawić potomstwo na kemping do babci.

Oczywiście JA prowadziłam.

 Przeżyłam korki na autostradzie i ograniczenie do 50 km/h, przeżyłam bumper klever (tak po niderlandzku nazywa się kierowców, którzy nie zachowują dystansu i cały czas siedzą na ogonie), niestety sprawy skomplikowały się, kiedy dotarłam na kemping.

Przy wyjeżdżaniu z zdradliwego zaułka zaczepiłam przednim kołem o linkę do namiotu i wyrwałam ją. Na domiar złego złamałam śledzia (w tym prymitywnym kraju używa się drewnianych śledzi. D r e w n i a n y c h).

  inne teksty Gietat:   Moi sąsiedzi z góry to Marokańczycy 

"Jesteśmy z Polski kur*aaa, a co"

Jesteś z Holenderką? Przygotuj sobie worki na śmieci 

Przyznaje, naszła mnie myśl, żeby dać gazu i uciec z miejsca zdarzenia, ale odegnałam ja czym prędzej. Bohatersko wysiadłam z samochodu i postanawiam stawić czoła przeznaczeniu (czytaj: wkurzonemu właścicielowi namiotu).

Pojawił się on już po chwili. Żółć jego swetra oślepiła mnie i sprawiła, że zobaczyłam wszystko w slow motion.

Oto nadszedł, jego sweter jarzył się żółcią a jego twarz czerwienią (to z nerwów zapewne. Albo od koniaku). Trampki też miał żółte.
Oto spojrzał na mnie z ognistą pogardą (on swoim dżagułrem ominąłby te linki zwiewnie i lekko, niby baletnica w tańcu łabędzia).
Oto jego spojrzenie powędrowało do złamanego śledzia. Olaboga! Ten śledź była dla niego jak syn!
(Treny Kochanowskiego byłyby tu bardzo na miejscu, więc zaczynam: Wielkie mi uczynił pustki w domu moim mój drogi śledziu tym złamaniem swoim).

Popatrzył na mnie z nienawiścią. Jego spojrzenie rzekło: to był mój ulubiony śledź!

Zapytałam zmieszana: hum, hum, może załatwić panu nowego śledzia od teściowej?

 


On na to (wciąż z pogardą): - Nie trzeba. Mam zapasowe.
- Bardzo mi przykro! - rzuciłam. Slow motion skończył się, wsiadłam do auta i wyjechałam, starając się nie zabić już żadnego śledzia, ani innej istoty.

Udało się.

Nota bene: śledź do namiotu to po niderlandzku także śledź (czyli haring). A linka namiotowa to scheerlijn. 

 

Tagi: gietat