Wyobraźmy sobie, że trzecia największa partia w Niemczech uruchamia portal, na którym „prawdziwi Niemcy” mogą składać anonimowe donosy na żydowskich sąsiadów. Pół Europy się oburza, ambasadorowie Izraela i innych państw piszą protestacyjne listy, większość Niemców czuje się zniesmaczona, bo wie, że to gra na najniższych instynktach. Czy Angela Merkel wybrałaby wtedy milczenie? Chyba nie.