Akty terroru w Holandii
Holendrzy w obawie o swoje życie gotowi są zamykać granice nie tylko przed azylantami, ale także granice przed innymi członkami EU.
Czy słuszne jest zamykanie granic? Nie wiemy, nie nam oceniać.
To zadanie dla odpowiednich służb, te mają najlepszy wgląd w sytuację, a i tak ostateczną decyzję podejmą politycy.
Czy w Holandii mamy obawiać się islamskiego terroru? Być może tak, wszak premier Rutte oznajmił, że Holandia jest w stanie wojny z państwem Islamskim.
Mamy nadzieję, że wydarzenia w Paryżu były wyjątkiem i odpowiednie służby w Holandii okażą się bardziej profesjonalne od tych we Francji.
Warto jednak przypomnieć, że jedyne akty terroru jakie miały miejsce w Holandii w ciągu ostatnich 10 lat były dziełem rodowitych Holendrów.
Trudno tu jednak mówić o zaniedbaniach służb specjalnych.
Sprawcy tragedii w Holandii działali w pojedynkę, pomysł i planowanie miały jedynie miejsce w ich głowach. Tam jednak trudno zajrzeć, ostateczna decyzja należała do...impulsu w ich mózgach.
Inaczej niż w przypadku islamskich fundamentalistów. U nich często decyzję podejmuje jakiś "starzec w namiocie lub glinianym domku", gdzieś daleko stąd, na pustyni.
Przygotowania nierzadko trwają miesiące a nawet lata. Spotkania, pośrednicy, posłańcy, następnie telefony, komunikacja przez internet itp. Cała siatka ludzi, odpowiedzialnych za zamach, broń, paszporty, za wyjazd, za wszystko.
Krótkie przypomnienie aktów terroru w Holandii w latach 2005-2015:
Apeldoorn 30 kwietnia 2009 - 38-letni Holender Karst Tates (7 zabitych 10 rannych)
więcej w temacie:
http://mojaholandia.nl/article/fustracja
Alphen a/d Rijn 9 kwietnia 2011 - 24-letni Tristan van der Vlis (6 zabitych 17 rannych)
więcej w temacie tutaj:
http://mojaholandia.nl/artykul/prozac-przestaje-dzialac-w-kwietniu