Burmistrz i wethouders (lokalni ministrowie) tworzą lokalny rząd i to oni mają w rękach największą władzę w gminie lub mieście.

W Amsterdamie na głównej handlowej ulicy Kalverstraat, można napotkać żebrzącego mężczyznę. Wzbudza politowanie, podpierając się laską i włócząc nogami po chodniku. Znany lokalny reporter (AT5) Frank Buis przypatrzył się bliżej żebrzącemu mężczyźnie. Okazało się, że po skończonej "pracy", kaleka doznaje cudownego uzdrowienia. Być może zbawienny wpływ na jego zdrowie mają wizyty w jednym z amsterdamskich kasyn? Zresztą zobaczcie sami na załączonym filmie:

Część trzecia rozmowy przeprowadzonej w Hadze z Arturem Domosławskim, dziennikarzem „Polityki”, autorem głośnej biografii Ryszarda Kapuścińskiego, znawcą problematyki Ameryki Południowej i Środkowej, a od niedawna – także problematyki narkotykowej.

Wypad do Amsterdamu bez wizyty w coffeeshopie? Jeszcze niedawno zagrożenie to wydawało się całkiem realne. Holenderski rząd planował zamknięcie bram coffeeshopów dla turystów. Ale władze poluzowały swe stanowisko.

Mamy dwie wiadomości dla obcokrajowców, lubiących odwiedzić sobie coffeeshop w Amsterdamie lub w innym holenderskim mieście. Oczywiście jedna wiadomość jest dobra, a druga zła. 

W Utrechcie powinien powstać „drugsclub”, liczący około 100-150 członków i legalnie uprawiający konopie na plantacji… należącej do miasta – taki pomysł lansują władze gminy Utrecht, napisał  portal nu.nl.

Pokazuje to przykład Roermond w Limburgii. Od 1 maja 2012 roku aresztowano tam już 130 osób podejrzanych o nielegalny handel narkotykami. W tym samym okresie roku poprzedniego osób takich było 10.